muzyka

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 28 Jednak to ja przegrałem masz zakład.



- Kai nie mogę spieszę się.
- A gdzie?
- Na przystanek.
- To pójdę z tobą.
- Jak chcesz. To o czym chciałaś ze mną porozmawiać?
- Tak na prawdę to o niczym. Powiedz mi co z Emily?
- Załamała się przez tą bliznę, ale teraz już lepiej.
- Jaką bliznę?
- To ty o niczym nie wiesz?
- Nie.
- Podczas tego pobicia jej policzek został mocno skaleczony no i teraz ma bliznę. Lekarz mówi że w pewnym stopniu zniknie, ale zawsze będzie ją widać.

                                                                       ***

MINĄ MIESIĄC

 Dzisiaj Emily przychodzi pierwszy raz do szkoły po pobiciu.  Tak po za tym dzisiaj są jej siedemnaste urodziny. Właśnie przekroczyłam próg szkoły. Od razu poszłam do swojej szafki wyjąć książki z matmy. Jak dobrze że dzisiaj już piątek.
- Hej Kim.
- O hej Emily- po tych słowach przytuliliśmy się wiedziałam że dla niej nie jest łatwy poród do szkoły


Za kilka chwil oderwaliśmy się od siebie.
- A gdzie Jack?
- Zaspał.
- Wszystkiego najlepszego!
- Pamiętałaś! Dziękuje!
Nie spodziewania podeszła do nas Barbara.
- No proszę kogo my tu mamy.
- Daruj sobie!- powiedziałam zdenerwowana
- Nie mam zamiaru nawet rozmawiać z taką prostaczka jak ty! O jaka ładna blizna Emily  słyszałam o niej, ale nie wiedziałam że jest aż tak duża. Od dzisiaj będę do ciebie mówić skaza- dziewczyna bezczelnie roześmiała się
W oczach Emily pojawiły się łzy. Natychmiast pobiegła do łazienki.
- Jesteś żałosna!- krzyknęłam i pobiegłam za dziewczyną
- Emily nie przejmuj się nią przecież to Barbara.
- Wiem.
- Sama mi mówiłaś żebym ją olała i co do mnie mówi.
- Też to wiem.
- No to czemu płaczesz?
- Bo nie nadziwię tej blizny!
Po tych słowach przytuliłam przyjaciółkę, która się bardzo zmieniła wcześniej była silna nie przejmowała się nikim ani niczym. Nigdy by nie dała tak do siebie powiedzieć, a teraz jest krucha, bez brona.

                                                                        ***
Byłam u Jacka. Mieliśmy oglądać film razem z Emily, która nie wyprawiała urodzin bo nie chciała się widzieć z  nikim.
- Emily chodź już bo nie możemy zacząć oglądać filmu z Kim!
- Zaraz będę Jack!
- Wiesz co kochanie?
- Tak?
- Jutro jest sobota?
- No więc?
- O 23:00 jest wyścig w którym będę brał udział.
- Wiesz że nie nawiedzę tego!
- Wiem, ale w tym muszę jechać.
- Będę się martwić i to mocno.
- Nie masz o co przecież nic mi się nie stanie.
- Mam taką nadzieje!
Po tych słowach chłopak mnie pocałował. Naglę do drzwi zadzwonił dzwonek.
- Ja otworzę- krzyknęła  Emily

EMILY

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Nicka.
- Hej Emily możemy się przejść na spacer?
- Cześć jasne. Jack ja wychodzę z Nickiem!
- A co z filmem?
- Na mnie nie czekajcie!- po tych słowach wyszłam z domu
Poszliśmy do paru.
- Może usiądziemy na ławce?
- Jasne.
- Wszystkiego najlepszego Emily proszę do dla ciebie.
- Nick dziękuje ci bardzo w ogóle to skąd wiedziałeś że mam urodziny przecież nic ci nie mówiłam.
- Kiedyś mówiłaś. - chłopak uśmiechnął się do mnie uroczo
- Zobacz czy ci się podoba prezent.
Odpakowałam z kolorowego papieru pewną rzecz i zobaczyłam książkę.
- Pamiętałeś że ją tak strasznie chciałam.
- Zawsze pamiętam czego chcesz. Otwórz ją.
- Dobrze.
Kiedy otworzyłam książkę zobaczyłam życzenia które zaczęłam czytać głośno.
- Kochana Emily w dniu twych siedemnastu urodzin życzę ci wszystkiego dobrego, dużo zdrowia, miłości!  Twój przyjaciel Nick!
Natychmiast zeszedł mi  uśmiech z twarzy. Znowu słowo przyjaciel! Przez ten miesiąc na prawdę się do siebie zbliżyliśmy. Myślałam że jesteśmy czymś więcej niż przyjaciółmi.
- Coś się stało? Nie podoba ci się?
- Nie to nie o to chodzi?
- A o co?
Nie wiem czemu, ale po prostu musiałam powiedzieć co mi leży na sercu.
- Po prostu myślałam że jesteśmy czymś więcej niż przyjaciółmi jednak się myliłam.- po tych słowach wstała z ławki i zaczęłam iść w stronę domu. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Emily czekaj!
Ja jednak nie zaczekałam. Po prostu nie mogłam. Nagle chłopak złapał mnie za nadgarstek i odwrócił  w swoją stronę. Staliśmy bardzo bliski siebie nawet za blisko.
- Nie płacz prze zemnie!- chłopak otarł moje łzy z policzków
- Ja muszę już iść już  więc proszę pość mnie.
- Dlaczego nie zaczekałaś na mnie?
- Nie mogłam, nie chciałam.
Po tych słowach chłopak niespodziewanie pocałował mnie. W pierwszej chwili odwzajemniłam jego pocałunek czułam się wspaniale jak nigdy wcześniej, ale zaraz co ja robię przecież on do mnie nic nie czuje uważa mnie za przyjaciółkę! Nie chcę jego litości! Natychmiast przerwałam nasz pocałunek.
- Nie potrzebuje twojej litości nie znaczy że jak mam bliznę to możesz mnie całować i  litować się na de mną!
- To nie jest litość!
- Nie wierze ci przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi!

                                                                          ***

NASTĘPNY DZIEŃ

KATY

Do drzwi zadzwonił dzwonek. Byłam sama w domu więc otworzyłam drzwi był to listonosz.
 - Dzień dobry. Pani Crawforol?
- To na pewno chodzi o mamę. Ja jestem Katy Crauwforol.
- No dobrze podpisz się tutaj polecony list mam dla mamy.
- Dobrze.
- Proszę.
- Dziękuję Do widzenia
- Do widzenia.
Zamknęłam dokładnie drzwi i zobaczyłam że już są wyniki czy Kim jest moją  siostrą czy nie. Jednak nie otworzyłam listu tylko natychmiast  zadzwoniłam do mamy.

 KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

KIM

Byłą już 22:15 wyścig zaczynał się o 23:00. Strasznie się martwiłam miała przeczucie, że dzisiejszego dnia stanie się coś złego. Muszę tam iść! Założyłam na siebie kurtkę. Kiedy zaczęłam już wychodzić przez okno do mojego pokoju wszedł Eric.
- A dokąd się wybierasz?
- Ja muszę iść!
- Po co?
- Porostu muszę!
- Nigdzie nie pójdziesz!
Mężczyzna złapał mnie mocno za rękę.
- Puść mnie to boli!
- Jeśli powiesz mi gdzie chciałaś iść?
- Do Jacka!
- Po co ci on jeśli masz mnie!
Po tych słowach mężczyzna rzucił mnie na łóżko i zaczął się do mnie zbliżać. Natychmiast do ręki chwyciłam wazon który stał na stoliku i uderzyłam nim mężczyznę po czym ten stracił przytomność. Wybiegłam z domu ogromnym płaczem. Zaczęłam biegnąć w stronę miasta. Wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Jacka.

JACK

Właśnie miałem jechać z Kai na wyścig. Nagle zadzwonił do mnie telefon. Była to Kim.
- Hej kochanie.
- Jack przyjedź po mnie proszę. Jestem na drodze do miasta.
- Kim co się stało? Czemu płaczesz?
- Proszę przyjedź do mnie jak najszybciej!
- Dobre zaraz będę.
Po tych słowach dziewczyna rozłączyła się. Bardzo się o nią bałem nie wiedziałem co się stało.
- Jack to co jedziemy?
- Nie ja dzisiaj nie jadę muszę pojechać po Kim.
- A co się stało?
- Sam nie wiem. Czeka na mnie na drodze.    
Po tych słowach pojechałem na swoim motorze po Kim. Po kilku minutach zobaczyłem dziewczynę. Natychmiast zsiadłem z motoru i przytuliłem ją.


- Ciiii nie płacz! Powiedz mi co się stało.
Nie spodziewanie przyjechał Kai. Podszedł do nas i powiedział.
- Widzę że jednak to ja przegrałem masz zakład.

Jest kolejny! :) Jak wam się podoba? Co się stanie dalej? Mam nadzieje że nie zabijecie mnie za kolejny rozdział.... 

  

8 komentarzy:

  1. Błagam pisz szybko kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. jeśli rozdzielisz Kick'a to zabiję !
    rozdział jest Boski !, a tego Eric'a to osobiście zamorduję !
    czeka na nn <3
    ps: udanych mikołajd ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. ŚWIETNE
    Po prostu brak słów :)
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest GENIALNE! <3
    Pamiętaj, jeśli rozdzielisz Kick, to nie przeżyjesz tego!!
    Mój Kick ma być cały!!
    Pozdrawiam i czekam na nowy! :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z Patty!!!
    Jeśli rozdzielisz kick'a - kill you!!
    Eric to jakiś psychopata!
    Rozdział genialny :D
    Kocham i czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się tu taj z dziewczynami!
    Ja che już new! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O nie! Ty chcesz rozdzielić kicka! Nie pozwalam Ci, rozumiesz?! Nie możesz mi tego zrobić :'(
    Ale rozdział super :) czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń