muzyka

czwartek, 31 października 2013

Rozdział 12 Więc ona miała rację!


To tych słowach nie wytrzymałam rzuciłam się na dziewczynę.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaa!- krzyknęła Barbara która leżał już na ziemi
- KIM!- usłyszałam głos Jacka który momentalnie znalazł się przy mnie i od ciągnął mnie od dziewczyny
- PUSZCZAJ MNIE!- krzyknęłam do chłopaka i wyrwałam się z jego obcięć
- Co się stało?
- Powiedz mi czy to jest prawda!
- Ale co?
- Więc ona miała rację!- po tych słowach wybiegłam ze szkoły
- KIM POCZEKAJ!
Jednak nie zaczekałam.

JACK

Nie wiedziałem co się stało. Ani o co chodzi Kim.
- Barbara co się stało?
- Ty mnie się pytasz co się stało? Twoja dziewczyna na mnie na padła!
- Ale dlaczego?
- Bo powiedziałam jej prawdę!
- Jaką znowu prawdę?
- Że jej nie kochasz! Bo kochasz Katy!
- CO?
- No to jej właśnie powiedziałam.
- Słuchaj mnie ja KOCHAM Kim! A do Katy nic NIE czuje!
- Każdy wie że jesteś z Kim dlatego że on cię nie chce!
- Takiej głupoty nigdy nie słyszałem! Ale pamiętaj jeśli jeszcze raz coś takiego powiesz to pożałujesz!
Po tych słowach wyszedłem ze szkoły szukać Kim martwiłem się o nią. Byłem strasznie zły na Barbarę  jak ona mogła jej takich głupot na opowiadać!

KIM

Szłam przed siebie. Praktycznie nic nie widziałam bo płakałam. Postanowiłam napisać sms do Nicka.
Hej przyjdziesz teraz do parku. Wiem że masz teraz lekcje, ale potrzebuje cię proszę. Muszę z kimś porozmawiać bo nie wytrzymam!
Za kilka minut chłopak odpisał.
OK. Jak tylko biologia mi się skończy to przyjdę do parku. W tedy mi wszystko opowiesz!
Za 20 minut przyszedł Nick.
- Kim co się stało nie płacz!
Po tych słowach chłopak mnie przytulił.
- To wszystko przez Barbarę!
- Ale co się stało?
- Dzisiaj przyszłam do szkoły z Jackiem jako para. A ona mi powiedziała że on mnie nie kocha tylko Katy i że żuci mnie jak śmiecia dodała że jestem zwykłym zerem i że on się mną bawi. W tedy nie wytrzymałam i rzuciłam się na nią! Jack mnie od niej odciągnął tak to nie wiem co by było z nią. Kiedy się go spytałam czy to prawda. On nic nie odpowiedział! To znaczy że ona mówiła prawdę!
- Kim a czy on wiedział o co ci chodziło?.
- Mmm nie wiem.
- No właśnie! Powinnaś z nim porozmawiać! Powiedzieć co się stało.
- Nigdy nie przypuszczałam że będziesz go bronić.
- Ja go nie bronie! Tylko mówię co sądzę na ten temat. Musisz z nim porozmawiać!
- Ale ja nie chce z nim rozmawiać! Ja idę się przejść sama! To pa.
- Pa

NICK

Postanowiłem zadzwonić do Brawera.
- Halo!
- To ja Nick.
- Wiem że to ty! Ale nie wiem czemu do mnie dzwonisz?
- Porozmawiaj z Kim.
- Wiesz gdzie ona jest?
- Była w parku. Teraz poszła się przejść.
- A gdzie?
- Nie wiem.
- Ja nie wiem co się stało z nią! Kazała mi powiedzieć czy to jest prawda! Ja nie wiedziałem o co chodzi.
- Barbara jej powiedziała że się nią bawisz, że jest zwykłym zerem a z nią jesteś tylko dlatego, że  Katy dała ci kosza.
- CO?
- No to co słyszysz! Lepiej jej poszukaj!
- Tak właśnie zrobię! Dzięki że do mnie zadzwoniłeś i powiedziałeś mi co się stało.
- Nie ma za co Kim jest moją przyjaciółką i nie chce aby cierpiała.
- Wiem o tym. Pa
- Pa

JACK

Nie wiedziałem gdzie mam jej szukać. Za czołem więc znowu od początku. Jednak bez skutku bo nie mogłem jej znaleźć. Nagle usłyszałem krzyk dziewczyny....

Hej jak wam się podoba rozdział? Jak myślicie co będzie dalej? Zapraszam was do wzięcia udziału w ankiecie :)

  



wtorek, 29 października 2013

Rozdział 11 Żuci cie jak śmiecia!


- No to co idziemy?- zapytał się Jack
- Tak jasne!
Usiadłam przy Jacku a Nick na przeciwko nas!
- No to co u ciebie słychać Williams dawno nie rozmawialiśmy?
- No Brawer a czyja to wina?
- No niech zgadnę na pewno twierdzisz że moja! Choć prawda jest inna!
- To niby moja wina!- krzyknął rozzłoszczony Nick
- Tak....
- PRZESTANIECIE! To jest śmieszne! Zachowujecie się jak dzieci!
- Masz racje Kim. Nie będę się zachowywać tak jak Brawer!
- Za raz nie wiem co ci zrobię!
-  CISZA! Jeśli jeszcze raz zaczniecie się kłócić w mojej obecności to przyrzekam że do żadnego się nie odezwę!
- No dobra! Sorry Brawer!
- No a jednak można!
- JACK!
- No już dobra! Sorry Williams!
- To co zamawiamy na obiad?
- Pizze?- powiedział Jacka
- Świetnie!
- Może być.
- To ja idę zamówić pizzę i do łazienki pójdę. Tylko nie po zabijać mi się tu jasne?!
- Ja będę bardzo grzeczny!- powiedział Jack
- Ja też.- powiedział Nick

JACK

- Słuchaj mnie Brawer. Jeśli skrzywdzisz Kim to pożałujesz tego! Ona nie jest sama ma mnie!
- Ja jej nie skrzywdzę bo ja ją kocham bardzo mocno!
- W twoich ustach słowo kocham nic nie znaczy! W tedy też tak mówiłeś.
- Ile raz ci mam mówić że nie wiedziałem o ty że ona ci się podoba?!
- A no tak zapomniałem, że kiedy Kai się tu przeprowadził robisz wszystko co on ci karze nie używając przy tym rozumu!
- Nie robię wszystkiego czego on mi karze! Dobrze że tak się sałato przy najmie wiesz jaka jest naprawdę!
- Ona taka nie była. To co jej zrobiliście było straszne! Jeśli Kim jest waszą kolejna zabawką to pamiętaj że tego pożałujesz!
- Kim nie jest żadną zabawką ja ją kocham!- kiedy to mówiłem chciałem uderzyć ręką w stół ale nie chcący uderzyłem w musztardę, która wylądowała na koszulce Williamsa


- Sorry...
- Daruj sobie wiem że to było specjalnie!
- Nick co ci się stało?- zapytała się Kim która właśnie wróciła 
- Ja....- zacząłem się tłumaczyć jednak Williams mi przerwał
- Oblałem się musztarda sam!
- No dobra powiedzmy że ci wieżę.- powiedziała Kim
Dalsza część obiadu minęła spokojnie. Byłem zdziwiony że Williams nie powiedziała Kim prawdy.

KIM

Po obiedzie Nick poszedł do domu. Powiedział że nie chce nam przeszkadzać. Chodź wcale nie przeszkadzał. Poszłam z Jackiem na spacer.
- No ten obiad wcale nie był zły. Myślałam że będzie gorzej! Jack Nick sam się nie oblał musztardą co?
- Powiedzmy.
- Wiedziałam że to ty!
- To był wypadek.
- Dobra wieże ci! To ile czasu jesteście ze sobą skłóceni?
- Od 2 lat.
- Kiedyś byliście najlepszymi przyjaciółmi. O co wam poszło?
- Kim możemy o tym nie rozmawiać?! 
- No dobra! Tylko nie rozumiem tego że żaden z was nie chce mi powiedzieć o co poszło!
- Może kiedyś ci powiem. To co jutro razem idziemy do szkoły jako para?
- Może?
- Ej.
W tym momencie chłopak zbliżył się do mnie i pocałował.
- No to co idziemy?
- Idziemy.

                                                             ***

Jechałam autobusem. Jack miał na mnie czekać na przystanku, a potem mieliśmy iść do szkoły. Strasznie się denerwowałam. Do jechałam na miejsce.
- Hej kochanie.
- Hej. 
Po tych słowach chłopak dał mi buziaka w policzek.
- To co idziemy?
- Tak.
Przez całą drogę do szkoły śmiałam się przez Jacka bo mnie rozśmieszał. Nawet nie wiedziałam kiedy dotarliśmy do szkoły. Każdy się na nas patrzył przed szkołom. A kiedy weszliśmy do niej to ludziom szczenny opadły. Szczerze mówiąc to nawet zabawne było. Doszliśmy do mojej szafki.
- Zaczekać na ciebie Kim?
- Nie spotkamy się pod  klasą.
- Dobrze jak chcesz.
Chłopak dał mi buziaka w usta, a potem poszedł.
- No no co ja widzę mamy nowa parę!
- Daruj sobie Barbara.
- Wiesz że on cie NIE kocha!
- Słucham?
- Oj Kim. Każdy to wie że on jest z tobą tylko dlatego że Katy nie zwraca na niego uwagi. Zobaczysz kiedy wróci za kilka dni. Jack żuci się jak śmiecia i pobiegnie do niej. On jest taki. Myśli że by mógł pokochać takie....
- Zamknij się!
- Takie zero jak ty!
Po tych słowach nie wytrzymała...

Hej jak wam się podoba rozdział? Co zrobi Kim? 


 

poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 10 Na cuda nie licz!


- Kim nawet nie wiesz jak mnie twoje słowa cieszą. Zrobię dla ciebie wszystko!
Po tych słowach szatyn się do mnie przytulił.
- Nawet przestaniesz się przyjaźnić z Kaim?
- Ja postaram się z nim spotykać. Ale to nie jest takie proste on jest moim kuzynem mieszka blisko mnie. Często jestem u nie go w domu. Bo moich rodziców nie ma w domu często.
- Jack on ma ciebie zły wpływ. Nie powinnaś się z nim spotykać!
- Ja postaram się z nim ograniczyć kontakt. Na pewno!
- Dobrze.
- A teraz najważniejsze  pytanie w moim życiu. Czy chcesz być moją dziewczyną?
- Oczywiście że chce!
Po tych słowach chłopak mnie pocałował. Po kilku długich minutach oderwaliśmy się od siebie.
Nagle do mojego pokoju weszła dyrektorka.
- Kim jest już późno twój gość musi iść.
- Tak jasne już idę.
- To do jutro kochanie!
- Pa
Po tych słowach chłopak dał mi buziaka w policzek i wyszedł z mojego pokoju.
Byłam strasznie szczęśliwa.On chyba na prawdę mnie kocha! Muszę zadzwonić do Nicka.
- Hej Nick!
- Hej Kim. Co ty taka szczęśliwa?
- Muszę ci coś powiedzieć!
- No słucham!
- No ale nie przez telefon! Jutro do ciebie przyjadę samego rana!
- Dobra! Czy to ma związek z twoja radością ?
- Tak i to jaki! To do jutra!
- Pa.
Po rozmowie z Nickiem poszłam się umyć i położyłam się spać. Obudziłam się rano. Od razu poszłam do łazienki umyłam się i ubrałam. Dopiero teraz zaczęłam się denerwować. Nie wiem jak mam mu powiedzieć że jestem z Jackiem.

                                                                         ***

- Hej Nick.
- Hej Kim. Chodźmy do mojego pokoju. Jesteś głodna?
- Nie jadłam przed wyjściem.
- To co chcesz mi powiedzieć?
- Ja nie wiem jak mam to właśnie ci powiedzieć.
- Kim mi możesz zaufać.
- No więc tak ja i Jack jesteśmy razem!
- CO? Ty i Brawer?
- Tak!
- Kim czemu nie możesz być z kimś innym tylko z nim?!
- Ponieważ go kocham a on mnie!
- Mam taka nadzieje że on cię kocha!
- Co masz na myśli?
- Nie nic! Chce abyś wiedziała że cieszę się z twojego szczęścia choć nawet twoim chłopakiem jest ON!
Po tych słowach przytuliłam się do chłopaka.
- Nawet nie wiesz jakie jest to dla mnie  ważne twoje wsparcie!
- Pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć!
- No to mam rozumieć że pójdziesz dzisiaj ze mą i z Jackiem na obiad?!
- Że niby ja i on? Nie ma mowy!
- Proszę! To dla mnie dużo znaczy! Bądź dla nie go miły! Może się w końcu pogodzicie?- powiedziałam z nadzieją w głosie
- No dobra ale na cuda nie licz!

                                                                    ***

Na miejscu byłam wcześniej. Muszę powiedzieć Jackowi że Nick będzie z nami. Nagle ktoś od tyłu dał mi buziaka. Odwróciła się i zobaczyłam Jacka.
- Hej piękna!
- Hej! Nie jestem piękna!
- No jak nie jak tak!
Po tych słowach chłopak pocałował mnie. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie.
- To co wchodzimy do środka?
- Nie musimy poczekać na Nicka.
- CO? Williams ma być z nami?!
- Tak. Jest moim przyjacielem!
- A ja twoim chłopakiem! Na do datek mnie kochasz!
- TAK! Ale jego tez kocham, ale jak brata! Proszę cie bądź dla nie go miły. To dla mnie bardzo ważne!
- Dla ciebie wszystko! Ale na cuda nie licz!
- A tak gdzieś już to słyszałam!
- Hej Kim, Brawer!
- Hej Nick.
- Hej Williams!
Chłopacy spojrzeli na siebie z mordem w oczach. Czuje że to będzie ciekaw i nie zapomniany obiad!

Hej jak wam się podoba rozdział? Jak myślicie czy coś ciekawego wydarzy się pod czas obiadu?
Proszę o komentarze :)

                                                                                                                               
  

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 9 Tak bardzo mi jej brakuje!


- Jack ja...
W tym momencie chłopak podszedł do mnie złapał mnie za rękę. Spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział
- Proszę wybacz mi ja się zmienię dla ciebie! Obiecuje ci to tylko wybacz mi proszę.
Czułam że chłopak mówił szczerze, ale ja mu do końca nie wierzyłam.
- Jack ja nie potrafię ci zaufać. Nie po tym co zobaczyłam. Nie na widzę przemocy. A ty jesteś agresywny. Coś mi mówi, że nie powinnam ci ufać.
- Kim proszę ja cię kocham! Wiem że ty też coś do mnie czujesz. Widziałem twoją reakcje jak...
- To nie ma znaczenia! Ja po prostu  nie potrafię ci zaufać!
- Jak to nie ma znaczenia? Prze ciesz to jest najważniejsze!
- Najważniejsze jest zaufanie, którego nie mam w stosunku do ciebie!
- Kim proszę!
- Nie Jack zawiodłam się w stosunku do ciebie i to nie wiesz nawet jak strasznie! Ja po prostu pokochałam innego Jacka! Którym ty na pewno nie jesteś! Teraz nie chce mieć z tobą nic wspólnego!
- Kim ja jestem tą sama osobą. Dla ciebie jestem w stanie wszystko!
Chłopaka zmniejszył naszą odległość do minimum.
- Proszę cię daj mi jeszcze jedną szanse! Tym razem cię nie zawiodę. Obiecuje ci to!
Odsunęłam się od chłopaka.
- Ja muszę się zastanowić. Ja nie mogę podjąć takiej decyzji zaraz.
- Dobrze dam ci czas.
- O nie to już tak późno?
- Co się stało?
- Ja jestem umówiona z Nickiem. Musze już iść bo spóźnię się na autobus.
- Ja cie zawiozę!
- To nie jest zbyt dobry pomysł!

                                                                  ***

- Hej Nick.
- Hej Kim. Oglądamy jakiś film?
- Tak jasne.
Pod czas filmu nie mogłam się skupić. Nie wiem co zrobić. Rozum mówi nie, ale serce tak. Ja go kocham nie mogę się oszukiwać że nie. Boje się, że on mnie skrzywdzi a tego bym nie zniosła!
- Kim i jak ci się pobadał film?
- HALO? Kim słyszysz mnie?
- Tak.
- Co się dzieje?
- Nic.
- Prze ciesz widzę. Masz jakiś kłopot?
- Niee. Ja już lecę na autobus pa.
- Pa.  

                                                            ***

Byłam już swoim pokoju. Źle się czułam  bo nie mogłam powiedzieć Nickowi prawdy. On by mnie nie zrozumiał bo nie na widzi Jacka z wzajemnością. Wyjęłam ze szuflady zdjęcie. Byłam na nim ja i Amy.


Tak bardzo mi jej brakuje! Ona by mi pomogła! Ja nie mam nikogo! Ona była dla mnie wszystkim! Co prawda mam Nicka, który jest dla mnie jak brat ale to nie to samo. Tak strasznie za nią tęsknie! Chciała bym ja zobaczyć, porozmawiać. O dała bym wszystko aby tylko mogła cofnąć czas! Po moich policzkach zaczęły spłyć łzy. Po prostu nie wytrzymała rozpłakałam się. W pewnym momencie do mojego pokoju wszedł  Jack.
- Kim co się stało? 
Po tych słowach od razu mnie przytulił.  


- Ciii nie płacz!
Nie obchodziło mnie to z skąd się wziął ani po co przyszedł. Po prostu potrzebowałam jego bliskości. Po kilkunastu minutach oderwałam się od chłopaka. Spojrzałam mu się w oczy. Ja nie wiedziałam co się ze mną dzieje po prosu  moje serce wygrało.
- Kocham cie tak strasznie mocno.Chcę być z tobą! Pod jednym warunkiem.

Hej jak wam się podoba rozdział ? Jaki kim postawi Jackowi warunek? Czy chłopak się zgodzi i czy będą razem? Proszę o komentarze <3 KOCHAM WAS MOCNO! <3



piątek, 25 października 2013

Rozdział 8 Wybacz mi!


KIM

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech ja go chyba też kochałam, ale to teraz nie ma znaczenia! Nie mogę być z takim człowiekiem! Udało mi się wyrwać z obcięć szatyna.
- CO?
- Kim ja się kocham!
- My nie możemy być razem!
- Ale dlaczego?
- Nie po tym co widziałam!
- On sobie na to zasłużył bo...
- Bo co mieszka w przytułku! To nie jest jego wina, że go rodzice porzucili! Tak samo jak i moja!
- CO?
- Tak Jack też tam mieszkam! Kiedy byłam noworodkiem zostałam porzucona na śmietniku. Wiem jak ten chłopak się czuł! Kiedyś też się ze mnie śmieli że tam mieszkam. To prze ciesz nie jest moja wina ani jego!
- Kim ja....
- Daruj sobie! Teraz możesz iść sobie to Kaia i śmiać się ze mnie. Możesz nawet powiedzieć całej szkole! Mnie to już nie obchodzi!
Po tych słowach zaczęłam iść na przystanek. Chciałam być silan nie płakać, ale nie potrafiłam. Ja go kocham! Ale nie tego brutalnego Jacka! W końcu do szłam na przystanek.
- Nic ci nie jest?
- Nie dziękuje ci Kim że mnie uratowałaś!- powiedział chłopiec przytulając się do mnie.
- A czemu oni cię bili?
- To prze Kaia. To on zaczął mnie bić. Potem na mówił Jacka aby mu pomógł. On ma na nie go zły w pływ każdy to wie w Seaford. Mówi mu że jak będzie źle postępować to jego rodzice zwrócą na niego uwagę.
- Ale czemu on ma zwracać uwagę swoich rodziców?
- Oni cały czas podróżują po świecie a jak są w Seaford to na 2-3 dni i jak by ich nie było.
Nasza rozmowę przerwał autobus który właśnie podjechał.

JACK

Widziałem jak od chodzi jej łzy. Wiedziałem że to moja wina! Bardzo mnie to bolał! Wiem tylko jedno nie mogę tak postępować i ranić jej.
- Kai ja nie mogę tak dłużej. Musimy skończyć ten głupi zakład. Bo ja ją kocham!
- Jak chcesz, a Katy?
- Ona już się dla mnie nie liczy!

KIM

Wróciłam do domu od razu poszłam do swojego pokoju. Nie wytrzymałam rozpłakałam się. Czemu on powiedział mi że mnie kocha? Ta cała sytuacja była by łatwiejsza gdybym o tym nie wiedziała! Na pewno teraz kiedy mu powiedziałam kim jestem przestanie mnie kochać! Z reszt jak można kochać osobę której nawet rodzice nie kochali!

KILKA DNI PÓŹNIEJ SOBOTA

Obudziłam się rano na nic nie miałam ochoty. Jednak musiałam wstać. Przez cały ranek odrobiłam lekcje. Zrobiłam sobie krótką przerwę więc zadzwoniłam do Nicka.
- Hej mogę dzisiaj  do ciebie przyjechać?
- Hej tak. A coś się stało?
- Nie nic. Po prostu chcę z tobą porozmawiać. To o której?
- Za 2 godziny?
- No dobra to do zobaczenia.
- Pa.
Zaczęłam znowu odrabiać lekcja. W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę.
Kiedy go zobaczyłam nie wierzyłam własnym oczom.
- Jack co ty tu robisz?
- Kim proszę cię wybacz mi.


Hej jak wam się podobał rozdział? Co zrobi Kim? Proszę o komentarze :)

  

czwartek, 24 października 2013

Rozdział 7 Nie mogę przestać o niej/ o nim myśleć!


Przerwałam nasz pocałunek dlatego, że straciłam równowagę. Nie upadłam na ziemie bo Jack mnie złapał.
- Kim uważaj znowu byś się przewróciła!
- Ale się nie przewróciłam się bo ty tu jesteś!
- Połóż się spać!
- Ale ja nie chce!
- Po co ja się ciebie w ogóle pytam.
Po tych słowach chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka.
- No to teraz śpij!
- Boje się sama spać! Zostaniesz aż nie zasnę a potem pójdziesz?
- No dobra. To ja idę usiąść na fotel a ty śpij!
- Jaasneee! Tylko śpij i śpij!

JACK

Kiedy czekałam, aż Kim zaśnie myślałem nad zakładem. Miałem wyrzuty sumienia w stosunku do Kim. Ja na prawdę ją lubię i to bardzo! Jeszcze takiej dziewczyny nie znałem jak ona. A na dodatek ten pocałunek ja chyba coś do niej... Jack STOP nie mogę tak myśleć! To jest tylko zakład! Gdy bym znał wcześniej Kim to nigdy bym się nie założył z Kaim. Ale zakład to zakład. Po pewnym czasie dziewczyna zasnęła a ja poszłam do siebie. Nie wiem czemu ale nie mogłem przestać myśleć o Kim.

KIM

W nocy obudził mnie ból głowy była 3:00. Nic a nic nie pamiętałam. Nawet nie wiem jak ja się znalazłam w swoim pokoju. Na pewno to sprawa Jacka! Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i założyłam piżamę. Położyłam się spać. Jednak nie mogłam zasnąć. Strasznie się czułam. Na dodatek myślałam o Jacku. Nawet nie wiem dlaczego. W końcu zasnęłam.
- Kim wstawaj już 9:00
- Jack co ty tu robisz?
- Przyszyłem cię obudzić!
- Ja dzisiaj nie wstaje źle się czuje!
- Nie dziwię się po wczorajszym.
- To twoja wina! Ty mnie upiłeś!
- Jaa ci nie kazałem pić. Sama piłaś.
- Ale i tak nie wstaje!
- Jesteśmy w New Yourk i nigdzie nie byliśmy! Prze ciesz dzisiaj już wracamy o 12:00 mamy samolot.
- Mam świetny pomysł! Ja zostanę w hotelu a ty idź sobie gdzie chcesz!
- Mam cię zostawić samą?
- Tak właśnie tego chce!
- No dobrze więc zostanę i do trzymam ci towarzystwa!
- Jak tam chcesz.
- Pamiętasz coś z wczoraj?
- Pamiętam jak jedliśmy kolację i piliśmy szampana. Potem nic a nic nie pamiętam!
- Too nie pamiętasz, a z reszto nie ważę.
- Ale czego?
- Nie nic.To co robimy.
- Ja śpię a ty to ja nie wiem!
- Wczoraj to nie chciałaś spać! A teraz proszę!
- CO?
- Jak ci kazałam spać to ty powiedziałaś że nie chce spać! I kazałaś mi czekać aż zaśniesz bo bałaś się spać sama!
- Ja?
- Tak ty! Bo chyba nie ja!

                                                                 ****

Byliśmy już w Seaford.
- Kim od wiozę się do domu.
- Nie dziękuje dam sobie radę sama!
- Kim zaczekaj! Myślałem że mi już ufasz.
- Jack ja ci ufam ale...
- Ale co?
- Ja sama wrócę do domu. Więc dzięki ale nie!

JACK

Nie wiem co się ze mą dzieje. Nie wiem czemu jest mi przykro z powodu tego że ona nie pamięta mojego pocałunku i tego że nie chce abym ją od wiózł do domu. Nie wiem czemu ale chcę wiedzieć co myśli i czuje.

KIM

Kiedy wróciłam do domu rozpakowałam swoje rzeczy i poszłam do Nicka.
- Hej
- Hej jak tam twoja wycieczka?
- Było fajnie.
- A co zwiedziłaś?
- W sumie to nic. Byłam cały czas w hotelu. Za truła się czymś.
- Jak szkoda. A teraz lepiej się czujesz?
- Tak o wiele.
Po godzinie poszłam od Nicka bo spieszyłam się na autobus. Nie wiem czemu ale nie mogę przestać myśleć o Jacku. Nagle usłyszałam jakieś ciche krzyki. Natychmiast tam pobiegłam. Zobaczyłam jakiegoś chłopaka który leżał na ziemi i był kopany prze dwóch innych. Zaraz znam te go chłopaka co jest bity on ze mną mieszka.
- Zastawcie go!
Chłopak który był bity zaczął uciekać był cały we krwi. Kiedy zobaczyłam twarze tamtych chłopaków zdrętwiałam.
- JACK?????
- Kim to nie tak!
- A jak?
- Kim uspokój się!- powiedział Kai
- Prze ciesz wy biliście bez bronę dziecko! Prze ciesz na pierwszy rzut oka widać że jest od was młodszy!!
- Kim on sobie zasłużył!- powiedział Jack
- A na dodatek mieszka w przytułku.- powiedział Kai śmiejąc się
- To nie jest jego wina że tam mieszaka! Jesteście żałośni! Miliłam się co do ciebie Jack i to strasznie!
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Zaczęłam iść w stronę przystanku, Jack mnie wołał jednak ja nie zaczekałam.

JACK

Widziałem jak Kim odchodzi. Wiedziałem że ona mnie teraz nienawidzi! Nie wiem czemu ale strasznie mnie to bolało. Bolały mnie jej łzy wiem że to prze zemnie! Wiem że ona miała rację!!! Bardzo bałem się że ją stracę. Ja nie mogę jej stracić!!!! Zaczęłam za nią biegnąć. W końcu do goniłem.
- Kim proszę cię daj mi to wszystko wytłumaczyć!
- Tu nie ma co tłumaczyć!
- Kim proszę!
W ty momencie  przyciągnęłam dziewczynę do siebie.
- Puszczaj mnie!!!
Dziewczyna zaczęła się szarpać. Jednak ja jej nie puściłem.
- Kim ja nie mogę cie stracić bo ja CIĘ KOCHAM!!!

Hej jak wam się podoba rozdział?  Jak zareaguje Kim na słowa Jacka?
     

poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 6 On wcale nie jest zły!


Miałam jechać razem Jackiem.
- Wylatujecie jutro o  godzinie 9:00. Proszę się nie spóźnić! Słyszysz Jack!
- Tak proszę pani nie spóźnię się.
Kiedy spojrzałam na chłopaka on się do mnie uśmiechną. Jednak a ja nie odwzajemniłam jego uśmiechu. Byłam zła nie chciałam z nim jechać, ale z drugiej strony wole z nim jechać niż z kimś innym. Lekcja skończyła się do syć szybko. Zaczęłam iść w stronę szafki, ale ktoś mnie zła za rękę i odkręcił w swoja stronę.
- Jack puść nie i to już!!
- Spokojnie złość piękności szkodzi!
- Co o de mnie znowu chcesz?
- Nie cieszysz się że jedziemy razem?
- Może tak może nie.
- Wiem że się cieszysz!
- To co o de mnie chcesz?
- Mam nadzieje że na wycieczce poznamy się lepiej.
- Może. Wiesz że tam nie będziemy sami?
- Moja droga masz jakieś złe informacje! My będziemy sami przez 2 dni w New Yorku!
- CO???
- Widzę że się cieszysz.
- Ale jak to prze ciesz...
- To jest wycieczka z konkursu my ją wygraliśmy więc dlatego tam będziemy sami.
- To nie możliwe! Ja idę do...
- To idź powie ci to samo co ja. Przyjechać jutro po ciebie?
- NIE!!!  Dam sobie sama radę!
Po tych słowach odeszłam od chłopaka. Nie chciałam z nim jechać. Po prostu nie! Lekcje skończyły się, a ja wróciłam do domu. Zaczęłam odrabiać lekcje jednak nie mogłam się skupić bo myślała o Jacku! Nawet nie wiem dlaczego? Z jednej story strasznie go nie lubię, ale z drugiej jak bym go lubiła. To dosyć dziwne uczucie!

NASTĘPNY DZIEŃ GODZINA 8:30

Byłam już na lotnisku. Jacka jeszcze ni było.
- Hej jestem już Kim. Sorry zaspałem.
- Dobra chodźmy już na pokład bo nam w końcu samolot odleci.
Byliśmy w samolocie jednak okazało się że nie możemy stratować bo w Seaford jest mgła. Czekaliśmy kilka godzin.
- Kim nie denerwuj się tak. Pamiętaj złość piękności szkodzi.
- Daruj sobie!! Te swoje teksty!! Ona na prawdę na mnie nie działają!
- No dobra tylko nie denerwuj się! Na pewno zaraz wylecimy.
- Jack mieśmy wylecieć o 9:000 a jest 12:00...
Moją wypowiedź przerwało ogłoszenie.
- Proszę przygotować się do startu...
- No w końcu! Myślałam że już dzisiaj nie wystartujemy!
- No widzisz myliłaś się.
Cały czas podróży rozmawiałam z Jackiem. Okazało się że mamy wiele wspólnych pasji. On wcale nie jest zły jak myślałam. Wręcz przeciwnie. Dopiero wieczorem byliśmy w New Yourk. Od razu pojechaliśmy do hotelu. Mój pokój był wspaniały! A łazienka nie do opisania! Postanowiłam się rozpakować zajęło mi to jakieś 10 minut. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Był to Jack z butelką szampana.
- Hej Kim. Zabieram cię w pewno miejsce.
- Gdzie?
- Zobaczysz! Załóż buty i choć!
- No dobra.
Założyłam buty.
- Jestem już gotowa!
- Zamknij oczy!
- Ale po co?
- Proszę. Zaufaj mi w końcu!
- No dobrze.
Chłopak zaczął mnie gdzieś prowadzić.
- Gdzie jesteśmy?
- W windzie. Nie bój się!
- Nie boje się!
Znowu zaczęliśmy gdzieś iść. Poczuła lekki wiatr.
- No jesteśmy. Możesz otworzyć już oczy!
Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam prześliczny widok miasta.


- Jack tu jest wspaniale!
- Cieszę się że ci się podoba.
Zaczęliśmy jeść kolacje przy świecach i szampanie. Świetnie się bawiłam. Od śmiechu bolał mnie brzuch. Kidy szampan się skończył Jack przyniósł nowa butelkę a potem kolejną i kolejną, aż w końcu byłam tak pijana że nie mogłam stać na nogach. W tedy Jack wziął mnie w ramiona. Zaczął mnie nieść
 w stronę windy ale on nie wiadomo jakich przyczyn nie działała. Więc Jack musiał iść schodami.
- Powiedz że ty tez jesteś troszkę pijany!!
- No może troszeczkę!
- Hahahahaha. Wiedziałam że trochę musisz! Bo ja to jestem zalana!! Hahahahahaha Tylko mnie nie upuść!!!
- Ciebie Kim nigdy bym nie upuścił!!!
Weszliśmy do mojego pokoju. Chłopak opuścił mnie na ziemie. Jednak ja bym się przewróciła.
- Kim uważaj!!! Bo zrobisz sobie krzywdę!!!
- Jack ty mój bohaterze!
Stałam bardzo blisko chłopak nawet można powiedzieć że zbyt blisko. Czułam jego bicie serca, jego zapach, oddech. Czułam się jak by czas stał miejscu. Jego usta zburzyły się do moich. ON MNIE POCAŁOWAŁ!

    
Hej jak wam się podoba rozdział? Proszę o komentarze <3


niedziela, 20 października 2013

Rozdział 5 Zawszę będę przy tobie!



Podniosłam głowę i zobaczyłam Jacka. Natychmiast się do nie go przytuliłam i rozpłakałam się jeszcze mocniej. Chłopak odwzajemnił mój gest. Nie wiem czemu ale potrzebowałam tego.
- Ciii nie płacz już- chłopak mówiąc to głaskał mnie po głowę.
- Ale ja nie mogę się uspokoić.
- Kim nie zależnie co by się nie stało to ja zawszę będę przy tobie! A teraz powiedz mi co się stało.
Na te słowa oderwałam się od chłopaka.
- Nie ważne! Nie chcę o tym mówić! Pomóż znaleźć i Nicka! Chcę aby za wiózł mnie do domu. Nie chcę być tu ani chwili dłużej!
- Po co ci Williams. Ja cię od wiozę!
- Nie ja chce jechać z Nickiem!
Po tych słowach wstała z ziemi. Zaczęłam iść w stronę imprezy.
-  Kim poczekaj. Dlaczego nie chcesz mi zaufać?
- Jack ja nie mam siły z tobą rozmawiać! W ogóle nie mam siły z nikim rozmawiać! Chce po prostu wrócić do domu.
- Od wiozę cię!- chłopak złapał mnie za rękę i spojrzał głęboko w oczy
- Kim tu taj jesteś! Ups! Widzę że przeszkadzam!
- No właśnie Williams przeszkadzasz!
- Nie Nick właśnie miałam cię szukać. Odwieść mnie do domu. Boo źle się czuję.
- No jasne Kim.
- To na razie Jack do poniedziałku.
- Pa Kim.
Poszła z Nickiem do samochodu.
- Co to za sytuacja z Brawerem? On ci się podoba?
- Nick porozmawiamy o tym kiedyś indziej ok?
- No dobra jak chcesz.
Jechaliśmy w ciszy w końcu do darliśmy na miejsce.
- Dzięki za wszystko i sorry że wyciągnęłam cię  z imprezy.
- Nie ma za co nie przepraszaj mnie bo nie masz za co! Dobranoc.
- Dobranoc.
Po tych słowach weszła do domu.
- O Kim już wróciłaś z imprezy?
- Tak pani dyrektor.
- To choć na chwilkę do mojego gabinetu przedstawię ci twojego wychowawcę.
- Dobrze!
Zaczęłam iść za kobietą. W gabinecie zobaczyła jakiegoś faceta około 40 lat. Który na mnie się dziwnie patrzyć.
- To jest właśnie Kim o której ci opowiadałam Eric.
- Hej jestem Eric.
- Ja Kim jak mam się do pana zwracać?
- Po imieniu.
- Erica jeszcze przez jakiś czas nie będzie. Więc jak jaką sprawę będzie miała to przy chodzisz do mnie.
- Dobrze. To ja już pójdę jestem bardzo zmęczona. Dobranoc.
- Dobranoc Kimi śpij dobrze.
Poszłam do swojego pokoju. Strasznie bolały mnie nogi przez buty .Poszła się umyć, a następnie położyłam się spać. Jednak nie mogła zasnąć. Ten cały Eric był dziwny! Jak on na mnie się patrzył dziwnie i do tego KIMI! Co to miało być? A na do datek Jack! Cały czas mam w głowie jego słowa: Kim nie zależnie co by się nie stało to ja zawszę będę przy tobie.Co one miały oznaczać? Nie chciałam aby mnie od wiózł tylko dlatego że mieszkam tu taj. Nie chce aby ktoś wiedział że tu mieszkam! W końcu za snęłam.

PONIEDZIAŁEK 7:50

Byłam w szkole nagle ktoś do mnie podszedł.
- Hej Kim. Lepiej się czujesz?- zapytał się mnie zmartwiony Jack
- Tak o wiele. Ja już lecę pod klasę.
- O ja też więc pójdziemy razem.
- Jak chcesz.
Nagle podszedł do nas Kai.
- Hej Kim. Hej Jack.
- Hej Kai i na razie wam ja idę pod klasę.
Nie chciałam rozmawiać z nim bo go nie cierpię.

JACK

- No Jack jak ci idzie z Kim?
- Powoli, ale idzie! Wiesz kiedy wraca Katy?
- Chyba za 2 tygodnie.
- A co?
- Bo nie chce aby zobaczyła jak latam za Kim.
- Powiedz fajna on jest tylko szczerze.
- Ona jest zupełnie inna od wszystkich dziewczyn!
- Uważaj bo jeszcze się w niej zakochasz!
- Ta jasne. Ta twoja paplanina mnie denerwuje! Chodźmy bo już dzwonek, nie mam zamiaru spędzić kolejnej klasy w następną sobotę!
Kiedy weszłam do pomieszczenia nauczycielki jeszcze nie było. Chciałem usiądź z Kim, ale on siedziała już z Jerrym. Więc usiadłem do Kaia.
- Dzień dobry. Spóźniłam się  dla tego że wiemy już kto wygrał wycieczkę. Mam dobra wiadomość wyciecze wygrały dwie osoby z naszej klasy. No to pierwsza osoba jest Kim.

 KIM

Ucieszyłam się z tego powodu bo nigdy niczego nie wygrałam a tu proszę i jeszcze wycieczkę. Ale kiedy usłyszała kto ze mną jedzie nie byłam szczęśliwa.


Hej jak wam się podoba rozdział? Jak myślicie z kim Kim jedzie na wycieczkę? Proszę o komentarze :)

sobota, 19 października 2013

Rozdział 4 Jesteś zwykłym zerem!


Przed szkołą czekał na mnie Nick. Natychmiast do niego pobiegłam rzucając mu się na szyje. Chłopak odwzajemnił mój gest. Wszyscy na nas się patrzyli wyłącznie z Jackiem. Po jakiejś chwili oderwałam się od chłopaka.
- Co ty tu robisz?
- Skończyłem wcześniej lekcje i przyjechałem po ciebie. Ja z mamą zapraszamy cię na obiad do nas.
- Świetnie. To co jedziemy?
- Jasne.
Chłopak otworzył mi drzwi do samochodu, a potem sam wsiadł do niego.
- Wież Nick każdy na nas się patrzył przed szkołą. Oni myślą chyba że jesteśmy razem.
To tych słowach ja i on zaczęliśmy się śmiać.
- Wiem widziałem jak się patrzyli. Ale my jesteśmy prze ciesz tylko przyjaciółmi.
- No właśnie dlatego to jest takie śmieszne!
- Pamiętam jak byłem mały zapytałem się ciebie czy zostaniesz moja siostrą.
- Tak! Pamiętam! Ja ci w tedy powiedziałam że też chcę mieć brata więc się zgodziłam. Ile my w tedy lat mieliśmy?
- Nie wiem chyba 5 lat.
  Nawet nie zorientowałam się że do jechaliśmy na miejsce.
- Hej dzieciaki chodzie obiad już czeka.
- Już idziemy mamo.
Obiad był bardzo dobry. Ja choć przez chwile poczułam się jak bym miałam prawdziwy dom. Mama Nicka jest wspaniała. Chciałabym mieć taką mamę jaką on ma. Po obiedzie obejrzeliśmy film. Bardo miło spędziłam czas. Potem Nick odwiózł mnie do domu.
- Bardzo ci dziękuje za dzisiejszy dzień był wspaniały.
- Nie ma za co. Kim ja jutro idę na imprezę chcesz iść ze mną? Moja mama coś ci pożyczy jak coś.
- W sumie to i tak nie mam co robić więc czemu nie. Pożyczę coś o twojej mamy bo ja nic takiego nie mam abym mogła założyć.
- No spoko to impreza jest o 20 a ty o której będziesz u mnie?
- O 17. To do jutra.
- No to pa.
Od razu poszłam do swojego pokoju. Nagle do mnie zadzwonił telefon. Z jakiegoś numeru którego nie znałam.
- Halo?
- Hej Kim z tej strony Jack.
- A to ty.
- Nie cieszysz się?
- Z skąd masz mój numer?
- Od Jerrego na początku nie chciał mi dać, ale potem jakoś się zgodził.
- No to co chcesz?
- Bo jutro jest impreza pójdziesz ze mną?
- Jaa już się z kimś innym umówiłam.
- Niech zgadnę z Wiliamsem?
- A co zazdrosny jesteś?
- Nie! Co was łączy?
- Przyjaźń!
- Tak? To czemu się tak na niego rzuciłaś przed szkołą?
- Wierz co nie mam ochoty z tobą rozmawiać!
Po tych słowach się rozłączyłam. Jak on mnie denerwuje!! Przytuliła się do Nicka dlatego że to jest jedyna bliska osoba w moim życiu! Do dyrektorki się prze ciesz nie przytulę!

NASTĘPNY DZIEŃ GODZINA 17:00

Byłam u Nicka. Jego mama szukała dla mnie stroju. Ja siedziałam i się nudziłam.
- Kim znalazłam!
- Co?
- Zobaczysz później. Teraz masz do łazienki wykąp się.
- Dobrze.
Jego mama na prawdę była przyjęta swoim zadaniem. O 19:15 byłam już gotowa. Źle się czuje w tym stroju. Wyglądałam ja nie ja!

- Kim jedziemy bo się spóźnimy. WOW!
- Jaka nie ja co?
- Wyglądasz bardzo ładnie.
- Dzięki.
Za 30 minut byliśmy na miejscu było mnóstwo ludzi. Zaraz w tłumie zgubiłam Nicka. Podeszła do mnie Barbara.
- No proszę proszę kogo my ty mamy? Kim! Myślisz że jak się ubrałaś w lepsze ciuchy do wyglądasz tak jak ona?
- Jak kto?
- Jak Katy! Nie dorastasz jej do pięt! Ona ma klasę a ty nie! Jesteś zwykłym zerem!
- Daj mi spokój ja jej nawet nie znam!!
Po tych słowach wyszłam na dwór. Zobaczyłam jakieś wielkie drzewo. Usiadłam pod nim. Rozpłakałam się. Mam już wszystkiego dość! Nagle poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu i usłyszałam głos.
- Kim nie płacz nie warto!

Hej jak wam się podoba rozdział? Jak myślicie kto to był? Proszę o komentarze:) KOCHAM WAS WSZYSTKICH <3   

piątek, 18 października 2013

Rozdział 3 No to czas abyś mnie poznała!


 Zobaczyłam twarz Jacka.
- Puść mnie!
- Nie bój się nic złego ci nie zrobię.
- Ja się ciebie nie boje umiem się sama bronić!
- Widziałem wczoraj. Pierwszy raz znam dziewczynę która zna karate.
- Tylko to chciałeś mi powiedzieć? A my się nie znamy nawet nie wiesz jak ja mam na imię!
- Nie tylko chciałem to ci powiedzieć. Wiem że masz na imię Kim! To może czas się poznać?
- Ja się spieszę i nie mam ochoty z tobą rozmawiać!
Zaczęłam iść w stronę przystanku spieszyłam się na autobus. Znowu ktoś mnie złapał za rękę mówiąc
- Kim zaczekaj. Chce z tobą porozmawiać!
- Ja się spieszę na autobus! My nie mamy o czym rozmawiać! Daj mi spokój!
- Nie wiem co ci Williams na mnie na opowiadał, ale to są kłamstwa!
- Myślisz że ja z nim o tobie rozmawiam? Ty mnie nie obchodzisz! Ja cię nie znam!
- No to czas abyś mnie poznała!
- Ja teraz na prawdę nie mogę spieszę się na autobus! Może innym razem. A z reszto nie muszę się przed tobą tłumaczyć. To do jutra w szkole Jack pa!
Zaczęłam iść znowu w stronę przystanku. Nagle usłyszałam jak coś do mnie krzyczy.
- Trzymam cię za słowo to do jutra.
Szczerze to byłam zdziwiona jego słowami. Myślałam że dam mi w końcu spokój. Za 30 minut byłam już w swoim pokoju. Wzięłam się za odrabianie lekcji. Miałam strasznie dużo zadane. Co oni sobie myślą ci nauczyciele? Mam ciekawsze zajęcia niż spędzanie całych dni na odrabianiu lekcji lub uczeniu się. Skończyłam o 21. Byłam strasznie zmęczona poszłam się umyć. Kiedy miałam kłaść się spać zadzwonił do mnie Nick.
- Hej Kim.
- Hej Nick.
- Jak tam pierwszy dzień szkole?
- Z jednej strony było fajnie a z drugiej głupio. Poznałam miłego chłopaka Jerrego.
- Jerry. Przyjaźni się z Brawerem, ale po za szkołą. Nie cierpi Kaia, dlatego w szkole nie trzyma się z Jackiem.
- Słyszałam że się kiedyś z nim przyjaźniłeś, a teraz jesteście wrogami.
- Tak Kim to prawda, ale nie chce o tym rozmawiać.
- Rozumiem jak nie to nie.
- Kim nie gniewaj się ja na prawdę nie chcę o tym rozmawiać.
- Ja się nie obrażam. Tylko boli to mnie że masz prze de mną tajemnice. Ja mam cię za przyjaciela zawsze ci wszystko mówię.
- Obiecuje ci że kiedyś ci o wszystkim opowiem.
- Dobrze. Opowiedz mi coś o nim?
- Kim tylko nie mów że on ci się podoba?
- On nigdy w życiu! Po prostu chciałam coś o nim wiedzieć. Wiesz ja jestem zmęczona to dobranoc.
- Dobranoc.
Po rozmowie z Nickem poszła spać. Rano wstałam cieszyłam się bo jest już piątek! O 7:50 byłam w szkole.
- Hej Jerry.
- Joł  Kim. Powiedź że umiesz na biologie!
- Tak. Nie martw się pomogę ci.
- To na biologii nie siedzisz ze mną?
- O hej Jack! Nie nie siedzę!!
- Proszę!
- Ja wole siedzieć z Jerrym.
- No właśnie Jack.To co dzisiaj oglądamy ten horror?
- Horror?
- Tak Kim a ty lubisz horrory?
- Jack pewnie że nie lubię!
Po tych słowach poszłam do klasy zajęłam miejsce. Zaraz przy mnie usiadł Jack.
- Co ty robisz? Ja siedzę z Jerrym!
- No to  mam szczęśliwą wiadomość dla ciebie od dzisiaj siedzisz ze mną.- chłopak uśmiechną się do mnie
- Ale jestem szczęśliwa no po prostu zaraz zemdleje!- powiedziałam ironicznie
Lekcje na szczęście szybko minęły jednak Jack nie dawał mi ani chwili spokoju! Przed szkołą czekała na mnie miła niespodzianka.



Hej jak wam się podobał rozdział?  Proszę o komentarze:) 

środa, 16 października 2013

Rozdział 2 Zakład


- Brawer to nie jest twoja sprawa!
Nagle blondyn podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Ja na tych miast przerzuciłam go przez ramię. Chłopak podniósł się z ziemi. Chciał mnie uderzyć ale Nick zasłonił mnie sobą, a ten drugi od ciągnął go o de mnie mówiąc
- No co ty Kai dziewczynę uderzysz?
- Jack ona sobie zasłużyła! Chodźmy z stąd!
Po tych słowach chłopacy poszli sobie.
- Nick co to miało być przed chwila?
- Oni tak mają. Brunet to Jack, a ten co chciał cię uderzyć to Kai. Będą z tobą chodzić do szkoły.
- O nie to już tak późno!!! Ja muszę lecieć bo się spóźnię na autobus! Pa
- Pa
Za 30 min byłam już swoim pokoju. Co to miało być? Ta całą sytuacja jest dziwna i to jak dziwna!!!
Rano wstałam o 7:15. Biegiem udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic potem ubrała się i wyszłam na przystanek. Jak bym się spóźniła do słownie sekundę to bym nie miała czym jechać do szkoły. W szkole wszyscy się na mnie patrzyli! Jakaś rudowłosa dziewczyna zaczepił mnie mówiąc
- Katy co ty nie na pokazie w Paryżu? Jak ty wyglądasz fuu!
- Nie jestem Katy! Wyglądam normalnie jak na swój wiek przeciwieństwem do ciebie!!
Poszłam pod klasę bo zadzwonił dzwonek.
- Dzień dobry dzieci to jest nowa uczennica Kim.
- Hej wszystkim!
- Usiądziesz z Jerrym na przed ostatniej ławce.
- Dobrze.
Poszła do ławki.
- Hej jestem Kim.
- Jaka ty podobna do Katy jesteś! Jestem Jerry.
- Już to słyszałam.
- Z skąd jesteś?
- Z LA.
- Znasz już kogoś?
- Tak ciebie i Nicka.
- Wiliamsa?
- Tak znamy się od dziecka i przyjaźnimy a ty go znasz?
- Tak kiedyś też się z nim przyjaźniłem i Jack też. Ale teraz są wrogami.
- Ale...
Moja wypowiedź została przerwana przez dwóch spóźnialskich.
- Dobry dzionek!
- Siema!
- Jak wy się odzywacie do nauczyciela! Nie dość że się spóźniacie to jeszcze tak do mnie mówicie! Na do datek jak zawsze to tylko wy się do mnie na lekcje spóźniacie! Co jam mam z wami zrobić? No to kozy nie będzie dzisiaj, ale za karę przyjdziecie w sobotę o 9:00 i posprzątacie klasę!
- Ale jak to sobotę?
- Ty Anderson nie dyskutuj ze mną bo nie wygrasz! Przyjdziesz w sobotę do szkoły razem z Brawerem! A teraz do ławek i to już!!
Kiedy szli do ławki Anderson spojrzał się na mnie wzrokiem zabójcy. Na to miast ten cały Brawer uśmiechnął się do mnie. Nagle facetka powiedziała.
- Kim po lekcji zostań. Chce coś ci powiedzieć.
- Dobrze.
Nie powiem przestraszyła się. Co ona może o de mnie chcieć? Za jakieś 10 minut zadzwonił dzwonek wszyscy wyszli z klasy a ja zostałam.
- Kim musisz wziąć udział w ankiecie anonimowo oczywiście. Można wygrać wycieczkę do New Yourk.
- Dobrze.
I po ca ja mam w tym brać udział? I tak nic nie wygram. Ale jak trzeba to trzeba.

JACK

- Ta dziewczyna z parku chodzi z nami do klasy.- powiedział Kai
- NO! Jest strasznie podobna do Katy!
- Wiem ślepy nie jestem! Ciekawe czy jest tak samo nie dostępna ja ona?
- Zawsze można to sprawdzić.
- Lepiej nie rób tego bo jeszcze ta cie odrzuci!
- Nie znaczy że jak jest podobna do Katy to zaraz nie zwróci na mnie uwagi.
- Stary ja ci proponuje zakład. Ja mówię że ona cię odrzuci!
- Dobra! Rozkocham ja w sobie a potem ją rzucę. To o ile?
- O mało 100$.
- Świetnie to co zakład?
- Jasne!

KIM

Lekcje wreszcie się skończyły. Zaczęłam iść w stronę przystanku. Nagle ktoś złapał mnie za rękę i odwrócił swoją stronę. W tedy zobaczyłam twarz....



Hej :) Jak wam podobał się rozdział? Kogo zobaczyła Kim? Jak myślicie Czy to był Jerry, Kai, Nick a może Jack? Proszę o komentarze :)


wtorek, 15 października 2013

Rozdział 1 Ja ją zabiłam!


Jechałam do Seaford dwa dni. Nie mogłam się do czekać kiedy wyjadę z  Los Angeles. Ten dzień był podobny do tam tego dnia. Kiedy Amy umarła. Byliśmy u jej babci. Nie daleko domu płynęła rzeka. Wieczorem poszłyśmy tam. Ja chciałam popatrzeć w gwiazdy a Amy po pływać. Nagle usłyszałam krzyk. Pamiętam jej słowa doskonale choć to było 3 lata temu.
- Kim skurcz w nogę mnie złapał!! Ratuj!!
Kiedy do biegłam do rzeki zobaczyłam że dziewczyna topi się. A ja nic nie mogłam zrobić bo nie umiała pływać. 
- POMOCY!
Ja nie wiedziałam co mam zrobić. Zobaczyłam jakąś gałąź, ale była za krótka Amy nie mogła jej do sięgnąć. 
Widziałam jak na mnie patrzy błagalnym wzrokiem. Ja czułam się bez silna bo nic nie mogłam zrobić. Nikogo nie było pobliżu bo było późno. Widziałam jak Amy opada na dno. A ja nic nie mogłam zrobić!!! Zaczęłam płakać. Pobiegłam do jej babci powiedziałam o wszystkim, ale to już było za późno!!! Widziałam jak nurkowie wyciągają jej ciało z rzeki. Była cała sina, martwa!! Widziałam ogromną rozpacz jej rodziców, rodziny. To było straszne!! Wiedziałam że ona nie żyje prze ze mnie!! Gdybym umiała pływać jej by się nic nie stało!!! A ja bym nie żyła ze świadomością że zabiłam ją!! Jedyna osobę, która mnie kochała!! Dlaczego to ona a nie ja!!!
- Kim czemu płaczesz?- zapytał mnie kierowca
- Nie ja nie płacze coś do oka mi wpadło! O już jesteśmy?
- Tak weź swoje rzeczy.
- Dobrze.
Wysiadłam z samochodu. Moim oczom ukazał się mój nowy dom dom dziecka. Wzięłam swoje rzeczy i weszłam do środka. 
- Dzień dobry. Szukam pani dyrektor.
- Dzień dobry ty  na pewno jesteś Kim?
- Tak.
- To mnie szukałaś. Za raz pokarze ci twój pokój i zapoznam z wychowawcą. 
- Dobrze.
Szłyśmy korytarzem. W innych pokojach było słychać śmiech lub płacz dzieci.
- To twój pokój.

Po tych słowach kobieta zostawiła nie samą. Weszłam do pokoju i go zobaczyłam. Byłam lekko szokowana. Pokój wyglądał tak



Był wspaniały jak na dom dziecka! A najważniejsze, że byłam w nim sama! Postanowiłam się rozpakować. Nie zajęło mi to może z 30 minut. Nie mam kosmetyków, a ciuchów mam mało. Wzięłam ze sobą notes i poszłam do pani dyrektor. Zapukałam w drzwi i weszłam.
- Przepraszam mogę?
- Tak.
- Ja bym chciała poznać swojego wychowawcę.
- Nie dawno dzwonił do mnie, że jest chory. Jakiś czas go nie będzie.
- Dobrze. Czy bym mogła odwiedzić swojego przyjaciela, który tu mieszka? 
- Tak tylko podaj mi jego dane i ulice na której mieszka.
- Dobrze.
- Kim o której będziesz?
- Przyjadę ostatnim autobusem.
- To fajnie. Uważaj na siebie!
- Dobrze.
Po tych słowach poszłam na przystanek. Dom dziecka był na obrzeżach miasta. W sumie to i dobrze. Może nikt się nie dowie w nowej szkole że tu mieszkam. Za 20 min byłam pod jego domem. Tak bardzo się cieszyłam że go zobaczę. Zapukał do drzwi po chwili ktoś zaczął je otwierać.
-  Nick- krzyknęłam ze szczęścia i rzuciłam się mu na szyje 
- KIM?  Co ty tu robisz?- chłopak też się do mnie przytulił 
- Mieszkam! W  domu dziecka. Pokarzesz mi miasto?
- Jasne!! Tak dawno cię nie widziałem!
Najpierw  poszliśmy do galerii. Potem poszliśmy do parku.
- Kim nawet nie wiesz jak się cieszę że ty mieszkasz. Będzie tak jak kiedyś!- powiedział szczęśliwy chłopak 
Ja naglę zrobiłam się smutna.
- Nick nic nie będzie tak jak dawniej. Bo Amy  nie żyje! Ja ja ją zabiłam!- nie wytrzymałam rozpłakałam się
- Nie Kim to nie twoja wina!- chłopak mnie do siebie przytulił
- Moja!!
Nagle ktoś powiedział.
- No proszę co my tu mamy Wiliamsa z jakąś dziewczyną. 
Natychmiast się oderwaliśmy od siebie. Ja wytarłam swoje łzy.
- Anderson to nie twoja sprawa!!- powiedział zły Nick
- Katy to ty?- powiedział szokowany drugi chłopak
- Brawer to...




Hej:) Jak wam podoba się rozdział pierwszy? Co będzie dalej? Proszę o komentarze:) 

poniedziałek, 14 października 2013

Prolog


Miłość w życiu dla każdego człowieka jest bardzo ważna. Są różne jej rodzaje. Co w tedy dzieje się z osobą kiedy do znał tylko jedną miłość przyjacielską i stracił ją na zawsze? Na dodatek wie że to jej wina. Jak ma żyć z tą świadomością? Nie na widzi się! Kiedy ona umarła ja umarłam razem z nią! Ja jestem żywym trupem! Czemu los mi ją zabrał? Czemu zabrał ją jej rodzinie? Prze ciesz gdy bym  to ja w tedy umarła nikt by nie cierpiał bo nie mam nikogo! No może o prócz Amy i Nicka, ale oni by dali  sobie radę bo maja kochającą rodzinę. A ja nie mam rodziny. Jestem z tym wszystkim sama! Wiem że jestem ciężarem dla każdego. Moje serce jest puste czuję tylko nie nawieść nie ma w nim ani grama miłości! Kiedy go spotkałam myślałam, że on jest inny kocha mnie. Jaka ja byłam głupia ja mogłam myśleć że on mnie pokocha takie zero jak ja. To by było z byt piękne! A to był tylko głupi zakład zakład o miłość z kolegą! Teraz go nie na widzę z całego serca! Dlaczego to mnie musi zawsze spotykać? Dlaczego? To na pewno dlatego, że zabiłam własna przyjaciółkę! Moje życie nie ma sensu! Ja już nigdy nie będę szczęśliwa!



Hej jak wam się podoba prolog? :)

Rozdział 15 Nie zostawiaj mnie!- ost


JACK

Po słowach Sof zdębiałem. W moim sercu pojawił się straszny ból oraz złość na świat.
- Sof jak to możliwe?

SOF

- Ja jestem chora nie uleczalnie. Z reszto ja nie mam siło o tym rozmawiać!
Po tych słowach stałam z ławki i zaczęłam iść w stronę domu. Nagle poczułam ogromny ból głowy on był straszny nigdy aż taki nie był. Straciłam przytomność. Obudziłam się w szpitalu w moim pokoju byli moi przyjaciele i rodzina, którzy zaczęli się ze mną żegnać i po kolei wychodzić z mojego pokoju.
Ostatni został Jack. W pokoju byliśmy sami.
- Nie płacz! Kiedy płaczesz wyglądasz okropnie!- starałam się go pocieszyć ale mi to nie wychodził
- Naprawdę?
- Tak!
- Sof nie zostawiaj mnie!!
Chciałam usiąść na łóżko ale nie miałam siły dlatego Jack mi pomógł.
- Ja cię nie zostawiam samego! Prze ciesz masz przyjaciół i Kim.
- Ale ciebie nie będzie! Proszę cię nie zostawiaj mnie.
- Ja zawsze będę przy tobie nawet jak mnie nie będziesz widzieć to ja i tak będę!
- Sof?
- Tak?
- Czemu nie chciałaś się ze mną przyjaźnić?
- Jaa...
- Proszę powiedz mi prawdę.
- Dobrze. Ja nie potrafiłam się  z tobą przyjaźnić ponieważ ja się w tobie zakochałam. Kocha cię ale nie jak brat tylko jak chłopaka zrozumiałam to na bal jesiennym. Kiedy widziałam jak wyznajesz miłość Kim poczułam w tedy straszny ból w sercu. W tedy sobie obiecałam, że nie dowiesz się o mojej miłości.
- Sof...
- Nie Jack ty kochasz Kim a mnie traktujesz jak przyjaciółkę.
W tym momencie chłopak mnie do siebie przytulił mówiąc
- Ja też do ciebie coś czuje byłem za zazdrosny o Alexa. Ja myślałem że ty go kochasz.
Po czułam nie zwykłe szczęście od przyjazdu tu taj nie byłam szczęśliwa. Teraz wreszcie poczułam się spełniona. Nagle moje serce przestało bić.

JACK

Nagle Sof zrobiła się zimna i do pokoju w biegło mnóstwo lekarzy. Wpadłem wielka rozpacz razem z nią coś umarło w moim sercu.

MINEŁO KILKA LAT

Wszyscy są szczęśliwi, Każdy z nas znalazł szczęście przy ukochanej osobie. Nadal czasem myślę o Sof zajmuje bardzo ważne miejsce w moim sercu Jej śmierć zmieniła mnie na lepsze. Jestem teraz z Kim bardzo szczęśliwy. Kocham ja z całego serca!




Hej jak widzicie to był ostatni rozdział :( Mam nadzieje że moje opowiadanie wam się podobało. Dziękuje wszystkim osoba które czytały je i komentowały KOCHAM WAS <3 . Zapraszam do czytania mojego nowego opowiadania :) Prolog pojawi się może dzisiaj. Bohaterów już dodałam (bohaterowie 2) mam nadzieje że wam się spodobają :) To do następnego razu :)

niedziela, 13 października 2013

Rozdział 14 Alergia na życie.



Po rozmowie z Alexam udałam się do galerii. Muszę zrezygnować z treningów przez chorobę.
- Hej Rudi.
- Hej Sof.
- Chciałam bym zrezygnować z treningu.
- Ale dlaczego jesteś świetna nie powinnaś rezygnować.
- Ja nie mogę ci powiedzieć dlaczego, ale gdy by to ode mnie zależało to bym nie zrezygnowała .
- Sof to o mnie ci chodz!- powiedział Jack
- To ja zostawiam was samych!- powiedział Rudi
- Co ty tu robisz Jack?
- Byłem w szatni i słyszałem tą całą rozmowę. Nie rezygnuj prze ze mnie masz talent!
- To nie przez ciebie!
Chłopak zbliżył się do mnie i złapał mnie za rękę.
- Sof proszę zapomnijmy o wszystkim i wybacz mi!
- Jack ja już ci wszystko wybaczyłam, a nawet zapomniałam.
- To znaczy że znowu jesteśmy przyjaciółmi?                                        
- Nie będziemy nigdy przyjaciółmi.
- Ale czemu?
- Ja nie potrawie się z tobą przyjaźnić!
Po tych słowach wyszłam z dojo łzy płynęły mi strumieniami. Wróciłam do domu. Źle się czułam bolał mnie strasznie głowa. Ból przeszywał całe moje ciało. Więc położyłam się odpocząć.

JACK

Dla czego on nie chce się ze mną przyjaźnić? Prze ciesz mówiła mi że zapomniała już o tym pocałunku!
Musi być inny powód, który ja znajdę!!!

MINĘŁY DWA MIESIĄCE

SOF

Bóle są co raz bardziej mocniejsze i częściej się pojawiają. Przestała chodzić do szkoły przez te bóle. Nie spotykam się tez z przyjaciółmi. Mam kontakt z Sus bo do nas często przychodzi jest teraz dziewczyną Billa. Moi bracia wiedza o mojej chorobie. Bardzo mnie wspierają. Dzisiaj jest taka ładna pogoda. Więc pójdę się przejść do parku. Za 15 minut byłam na miejscu usiadłam na ławkę i patrzyłam na szczęśliwych ludzi. Cieszyłam się z ich szczęścia. W pewnym momencie zobaczyłam szczęśliwa parę z małym dzieckiem byli bardzo szczęśliwi. Naglę zrozumiałam że ja nigdy nie będę miała męża ani dziecka. W moich oczach pojawiły się łzy które zaczęły spływać po moim policzku.
- Sof ty płaczesz?
- Nie Jack to tylko alergia!
- A na co?- chłopak usiadł do mnie na ławkę
- To alergia na życie- powiedziałam cicho
- Na co??
- Na jakieś pyłki!
W tym momencie zapadła nie ręczna cisza. Ja nie mogłam wytrzymać tak strasznie chciało mi się płakać. Łzy zaczęły  płynąć po moich policzkach strumieniami.
- Sof ty płaczesz. Co się  dzieje? - chłopka przytulił mnie do siebie
Ja już nie miałam siły kłamać. Byłam tym wszystkim zmęczona. Oderwałam się od chłopaka spojrzałam mu w oczy mówiąc.
- Jack ja mam guza mózgu. Ja nie długo umrę możliwe że teraz, za godzinę, w nocy, jutro, za tydzień lub miesiąc!


Hej i jest kolejny miał być juro, ale napisałam go dzisiaj więc jest dzisiaj:) Jak wam się podoba rozdział?
Co zrobi Jack? PROSZĘ O KOMENTARZE <3

Rozdział 13 Kocham Jacka, a na dodatek umieram!


- Kim ja nie chce aby Jack tu przychodził.
- Ale czemu prze ciesz jesteście przyjaciółmi. Nie warto zrywać przyjaźni na z powodu jakiejś głupoty!
- To nie jest głupota. Ja nie chcę się z nim już przyjaźnić.
- Dobrze to jest twoja decyzja. Ja w taki razie lecę do Jacka to pa wracaj szybko do zdrowia.
- Dzięki pa.
Gdy by ona wiedziała z jakiego powodu nie chce i nie po trawię się z nim przyjaźnić zmieni by zaraz zdanie.

JACK

- Hej Kim?.
- Hej skarbie. Rozmawiałam z Sof.
- I co nie zgodziła się.
- Powiedziała że nie chce się już z tobą przyjaźnić przykro mi.- w tym momencie dziewczyna przytuliła się do mnie a ja do niej.
- Mi też jest przykro z tego powodu. A czemu ona tak w ogóle leży w szpitalu?
- Zemdlała, ale to nic poważnego. To co robimy?
- Może wyjdziemy gdzieś?
- A gdzie?
- Kino?
- Świetnie.
Po tych słowach dziewczyna dała mi buziaka w usta, a potem poszliśmy do kina.

SOF

Myślałam czy nie zerwać z Alexem. Nie kocham go i nie chce aby oglądał mnie w strasznym stanie. W ogóle to ja nie chce aby kto kol wiek mnie oglądał w tym stanie. Ja nie długo przestane istnieć. Powinnam z nim zerwać. Dla jego dobra.
- Hej siostra.
- Eric co się stało że mama musiała jechać na policje?
- Byłem oskarżony o kradzież, ale wszystko się wyjaśniło że to nie ja więc jestem wolny.
- A gdzie mama?
- Poszła po twój wypis i do lekarz.
- Wychodzę dzisiaj?
- Tak szykuj się.
- O jak super.
Za 30 minut mama po nas przyszła i pojechaliśmy do domu.
- Sof już wróciłaś?
- Tak Lin.
Poszłyśmy na górę do mojego pokoju.
- Lin nikt nie może się o tym dowiedzieć!!! Obiecaj mi to!
- Sof co się stało.
- Ja umieram!
W oczach dziewczyny pojawiły się łzy które spływać po jej policzkach.
- Sof co ty wygadujesz!?
- Mam guza mózgu. Za kilka miesięcy umrę.
Dziewczyna przytuliła się do mnie a ja do niej tak mocno płakał nie wytrzymał i też rozpłakałam się. Ale nie dlatego że umieram. Wiedziałam, że przez te kilka miesięcy co mi zostało nie będę szczęśliwa.

JACK

O 21 wróciłem do domu.
- Hej Sus czemu jesteś szczęśliwa?
- Bo Sof wyszła ze szpitala!
- Naprawdę>?
- Tak!
Kamień spadł mi z serca. Tak strasznie się cieszę, że Sof nic nie jest. Chciał bym się z nią zobaczyć, porozmawiać. Ale ona się na to nie zgodzi.

SOF

Wstał rano. Nie miałam na nic ochoty. Żyła ze świadomością że każdy kolejny nowy dzień przybliża mnie do śmierci. Dzisiaj wraca Alex. Musze z nim porozmawiać. Nie wiem co mu powiem a ni co zrobię. Powinnam być z nim szczera, ale nie wiem czy dam radę. Jestem z nim umówiona o 12.

TEN SAM DZIEŃ 12

Czekał na Alexa w parku. Denerwowałam się i to strasznie.
- Hej kochanie.
- Hej Alex. Musimy porozmawiać!
- O czym?
- O nas. My nie możemy byś razem!
- Ale dlaczego?! Chodzi o Jacka?
- CO?
- Wiem że go kochasz domyśliłem się. Ale zbyt mocno cie kocham abym cię stracić.
- Alex to nie chodzi o to czy go kocham czy nie! Nawet jak bym go kochała to i tak on nigdy nie powiem mu o tym!! Bo on kocha Kim nie mnie.
- To o co ty chodzi?
- Ja nie mogę i nie chce ci powiedzieć o co chodzi!!
- Sof proszę!
- Tak KOCHAM Jacka! A na dodatek UMIERAM!!!!
- CO?
- Alex ja mam guza mózgu!- nie wytrzymałam rozpłakałam się
- Sof ja...
- Dlatego nie możemy być razem!
- Nie Sof zbyt mocno cie kocham aby cię teraz zostawił samą, a Jackiem się nie przejmuj!
Chłopak mnie do siebie przytulił. Nie wiedziałam że aż tak mocno mnie kocha. Prze ciesz każdy inny by mnie zostawił tym bardziej że go nie kocham.
- Przepraszam cię!
- Ty mnie za co?
- Za to że cię nie kocham. Tak strasznie chciała bym cię kochać zamiast nie go. Ale nie potrawie nie umiem wymazać jego ze swojego serca.
- To że mnie nie kochasz zadaje mi to ból straszny ból. Ale chce być przy tobie wspierać cie!
- Dziękuje ci za to że jesteś przymnie!



Hej jak wam się podoba rozdział? Jutro będzie nowy :) Proszę o komentarze:) KOCHAM WAS <3

sobota, 12 października 2013

Rozdział 12 Przepraszam!



- Kochanie masz guza mózgu- powiedziała zapłakana mama
- Ile zostało mi czasu?- powiedziałam spokojnie
- Z chemioterapią nawet rok.
- A bez?
- Kilka miesięcy.
Nagle do mamy zadzwonił telefon.
- Ja muszę jechać na policje bo Eric został zatrzymany.
- CO się stało?
- Nie wiem muszę po niego jechać. Tak strasznie nie chce się zostawić teraz samej. Tak strasznie cie przepraszam.
- Za co?
- Za to że cały czas była ważniejsza praca od was.
- Mamo wiem że musiałaś pracować aby nas utrzymać. Jedyną winę osobą jest tylko ojciec! On nas zostawił!
- Nie mów tak skarbie.- mama mnie w tym momencie przytuliła
- Ale taka jest prawda!
- Porozmawiamy o tym jak wrócę. Dobrze?
- Tak. Mamo?
- Słucham.
- Nie mów nikomu że jestem mocno chora!
- Ale...
- Nie nie ma żadnego ale powiem wszystkim kiedy będzie odpowiednia pora!
- Dobrze jak chcesz.
Po tych słowach mama wyszła, a ja zostałam sama w pokoju. Mój świat się zawalił! Za kilka miesięcy przestane istnieć. Nie będzie mnie już tu taj. Nie boje się śmierci, ale nie chce zostawić ty swojej rodziny! Ja ich kocham! Musze naprawić wszystkie błędy jakie popełniłam. Nie chce umrzeć ze świadomością, że kogoś skrzywdziłam swoim zachowaniem. Nagle usłyszałam te słowa.
- Hej kochanie.
- CO? ty tu robisz?
- Tak strasznie chciał bym cię przeprosić!
- Nigdy ci tego nie wybaczę! Przez ciebie mama nie poświęcała nam czas! Całe zło co nas spotkało to twoja wina!
- Prze ciesz jestem twoim ojcem!
- Ty nazywasz się OJCEM? Nie widziałam cie przez 10 lat. Nie dawałeś nam znaku życia, a teraz mam o tym wszystkim zapomnieć? Nie ma mowy ani ja ani moi bracia ci tego nie wybaczymy!!! Rozumiesz nigdy!
- Proszę.
- NIE! Zostaw mnie samą! Nie chce cię oglądać!
- Dobrze ale i tak się o ciebie martwię  kocham cię!
Po tych słowach ojciec opuścił mój pokój, a ja zostałam sama. Rozpłakałam się jak on mógł ty przyjść! Sumienie go teraz ruszył jak umieram. Myśli, że mu wybaczę nigdy tego nie zrobię! Nagle do mojego pokoju weszli moi przyjaciel. Ja szybko wytarłam łzy. Nie chciałam aby widzieli, że płacze.
- Jak się czujesz?- zapytała mnie się Lin
- Lepiej. Widzę że już się znacie z Lin. Więc nie muszę wam jej przedstawiać.
- No jasne.- powiedział  Milton
- A co ci się stał że zemdlałaś?- zapytała mnie zmartwiona Kim
- Too osłabienie organizmu.
- Ale na pewno teraz już wszystko dobrze?- zapytała mnie zmartwiona Sus
- Taak! Już wszystko dobrze!
Musiałam ich okłamać nie chcę aby ktoś wiedział o mojej chorobie! Z przyjaciółmi czułam się o wiele lepiej. Śmiałam się choć moje serce było bardzo smutne. Nie wiem czy to dlatego że umieram czy z powodu Jacka?
- Ej Sof słyszysz mnie?- zapytała mnie się Mery
- Już teraz tak?
- A o czym tak myślałaś o Alexe co?- zapytała mnie się Kim
- Tak o nim. Tęsknie za nim. Na szczęście jutro wraca do domu z uczelni to się spotkamy.
Nagle do Kim zadzwonił telefon. Dziewczyna wyszła z pokoju.
- No dobra Sof mi już idziemy bo późno się robi. Wracaj szybko do zdrowia pa.
- Dziękuje wam wszystkim na prawdę nie wiecie ile to wszystko dla mnie znaczy pa.
Moi przyjaciele poszli, a ja została sama jednak nie długo bo do mojego pokoju weszła Kim.
- Sof?
- Tak Kim?
- Zadzwonił do mnie Jack. Bardzo się o ciebie martwi. Poprosił mnie abym się ciebie zapytała czy może cię odwiedzić?
- Kim ja...





Hej jak wam się podoba rozdział? Co zrobi Sof? Czy dziewczyna w obliczu choroby wybaczy chłopakowi? Dowiemy się tego wszystkiego w kolejnych rozdziałach :)  PROSZĘ O KOMENTARZE :)

piątek, 11 października 2013

Rozdział 11 Miłość do nie go niszczy mnie!


- Kim ja się pokłóciłem z Sof!
- A o co?
- O Alexa.
- Czemu?
- Kim martwe się o nią traktuje ją jak siostrę.
- Wiem skarbie, ale Alex na prawdę jest w porządku. Nie martw się o nią! Ona da sobie radę. Kocham cię!
Dziewczyna przytuliła się do mnie a ja do niej mówiąc
- Też cię kocham.
Musiałem ją okłamać!! Co ja jej miałem powiedzieć? No wiesz Sof nie chce mnie znać bo ją pocałowałem!! Nie chce jej stracić ani skrzywdzić Kim! Tym bardziej że straciłem Sof! Ona mi tego nigdy nie wybaczy, że ją pocałowałem bo kocha Alexa!

MINOŁ TYDZIEŃ

SOF

Nie mogę sobie poradzić z tą całą sytuacją! Nie mogę na siebie patrzeć w lustrze! Nie wiem jak rozmawiać z Kim. Z Jackiem nie rozmawiałam od ostatniego razu. Każdy się mnie pyta czemu z nim nie rozmawiam. Ja nie wiem co odpowiadać. Bardzo mi go brakuje! Od tam tego pocałunku zamknęłam się w sobie. Dobrze że mam Alexa. Wie że coś mnie gryzie ale nie wie co! Wspiera mnie!! Czemu nie mogę go kochać? Tylko Jack!! Miłość do niego niszczy mnie!!!! Na szczęście dzisiaj zobaczę się już z Lin przeprowadza się do nas.

JACK

Nie rozmawiałem z Sof już tak długo. Tak strasznie mi jej brakuje! Brakuje mi jej głosu, uśmiechu i ... Co ja myślę!?  Tak się stało po tym pocałunku. Myślę że coś do niej czuje, ale uczucie do Kim jest silniejsze!!!

SOF

Usłyszałam dzwonek do drzwi szybko zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Lin.
- Oj nawet nie wiesz jak się cieszę!!!
- Ja też!!!
Przytuliłyśmy się do siebie. Nagle poczułam straszny ból głowy i zemdlałam. Obudziłam się w szpitalu. W szpitalnym pokoju była moja mama całą zapłakana.
- Mamo co się stało? Czemu tu jestem? Czemu ty płaczesz?
- Ja nie wiem jak mam ci to kochanie powiedzieć!
- Mamo proszę! Ja chce wiedzieć!! Jestem chora?




Hej jak wam się podoba rozdział wiem że krótki, ale jutro będzie nowy J . Jak myślicie Sof będzie chora czy nie?  

czwartek, 10 października 2013

Rozdział 10 Nienawidzę cię!



Z bólem serca natychmiast odepchnęłam od siebie chłopaka policzkując go i krzycząc na niego
- NIENAWIDZĘ CIĘ!!!!!
- Sof ja...- w tym momencie weszłam do domu
Nie chciałam go słuchać ani oglądać. Natychmiast poszłam do swojego pokoju. Nie wytrzymała rozpłakałam się. Dlaczego on mi to zrobił! Kiedy już starałam się o nim zapomnieć on mnie całuje! Prze ciesz on kocha Kim! Tak strasznie chciała bym go nie na widzieć ale mnie potrafię. Zbyt mocno go kocham! Rozum karze przestać a serce nie potrafi!! Nie mogę się z nim przyjaźnić nie potrafię! Zaczął do mnie dzwonić telefon był to Jack. Oczywiście nie odebrałam. Jak ja spojrzę teraz w oczy Kim prze ciesz się z nią przyjaźnie.

JACK

Wściekły wszedłem do swojego pokoju. Dlaczego ja ją pocałowałem? Prze ciesz  kocham Kim a nie Sofi! Co najgorsze on teraz mnie nienawidzi. Na pewno zniszczyłem naszą przyjaźń!! Bardzo mi na niej zależy! Co jam teraz zrobić? Czy Sof mi wybaczy? Byłą taka wściekła na mnie! A na dodatek nie odbiera moich telefonów. Musze z nią porozmawiać!! A nawet nie wiem co mam jej powiedzieć. Bo sam nie wiem czemu ją pocałowałem! TO musiał być impuls! A jeśli? NIE JA KOCHAM KIM A DO SOF NIC A NIC NIE CZUJE! To tylko moja przyjaciółka.

SOF

Miałam milion myśli w głowie nie wiedziałam co zrobię ani jutro ani w poniedziałek. Nie wiem jak mam się zachowywać przy nim. To mnie przeraża. Wiem tylko że Jack nigdy prze nigdy nie będzie już moim przyjacielem o dzisiaj! Powinnam z nim porozmawiać, ale nie mam o czym!!

JACK

W nocy przyśnił mi się dziwny sen. Tańczyłem z Kim wyglądała tak ślicznie potem ją pocałowałem. Nagle zobaczyłem twarz SOFI. Że to z nią tańczę i to ją pocałowałem. Obudziłem się przerażony. Nie rozumiałem tego snu co on miał oznaczać?  Przecież kocham Kim!!!!!

SOF

Niedziela minęła mi nudno. W poniedziałek wstałam o 6:30. Gotowa zeszłam na dół zjadłam śniadanie. O 7:30 przyszła po mnie Sus.
- Hej.
- Hej. To co idziemy do szkoły?
- Jasne.
- Wiesz co?
- Co?
- Zakochałam się w Billym. Ale nie powiem mu o tym bo on mnie nie kocha! Nawet nie wiesz jakie masz szczęście że Alex cię kocha a ty jego!
- Tak mam cholerne SZCZĘŚCIE!! W MIŁOŚCI!! Powinnaś mu o tym powiedzieć.
- Nie wiem czy to dobry pomysł! Muszę się nad tym zastanowić!
Doszłyśmy do szkoły. Lekcje jak zawsze były nudne! Jednak skończyły się i poszła do domu. Jednak po drodze spotkałam Jack.
- Sof musimy porozmawiać.
- MY nie mamy o czym rozmawiać i nie będziemy mieli nigdy o czym rozmawiać!!! Już nie jesteśmy przyjaciółmi!!! Jesteś dla mnie obcym człowiekiem!!! A nie bój się nie powiem o tym Kim!!
- Sof wysłuchaj mnie!!
- NIE!!! Lepiej zajmij się Kim!!!
- O co chodzi? Czemu Jack ma się mną zająć?- spytała się nas Kim
- Kim ja już muszę iść niech on ci wszystko wyjaśni!
- Jack o co tu chodzi?! Powiedz mi prawdę!!
- Kim ja...




Hej jak wam się podobał rozdział? Co zrobi Jack? Proszę o komentarze :)
KOCHAM WAS WSZYSTKICH <3 

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 9 Podwójna randka.


Po chwili przestali się całować.
- Sof nawet nie wierz jak się cieszę!!!!!- powiedziała szczęśliwa Kim
- No gratuluje wam!- powiedziałem ironicznie
- Dzięki.- powiedziała Sof
- Mam świetny pomysł!- powiedziała Kim
- Jaki?- spytała się Sof
- Co wy na podwójną randkę? No wiecie my i wy.
- Świetny pomysł.- powiedział bez namysłu Alex
- To co jutro o 19?
- Jutro nam pasuje. Co Sof?
- Nooo taaak!
- Nam też! Co Jack?
- Jaasnee!
Na treningu nie mogłem się skupić przez Sof i Alexa. Denerwował mnie to jak Alex patrzy się na nią i ją przytula. Po treningu poszliśmy do Kim oglądaliśmy jakiś film który mnie nudził. O 21 wróciłem do domu. W pokoju Sof świeciło się światło jednak nie była tam sama. Patrzyłem się dłużą chwile na Sof i Alexa jak rozmawiają i śmieją się. Potem zadzwoniłem do Billa
- Halo.
- Joł to ja Jack. Co tam u ciebie?
- Jack zadzwoniłeś do mnie aby zapytać co u mnie? Mów co ci na sercu leży.
- No bo wierz że traktuje Sof jak swoja siostrę i martwi mnie ten cały Alex.
- Alex jest naprawdę miły tylko musisz go lepiej po znać. Miło mi że martwisz się o moja siostrę i traktujesz ja jak własną.
- Tak Sof jest tylko moją przyjaciółką! Ja już kończę to pa.
- Nara

SOFI

Kiedy Alex poszedł do domu. Ja zostałam sama w pokoju. Zgasiłam światło i włączyłam wolną muzykę potem opadłam na łóżko. Świetnie mam chłopaka  którego NIE kocham, a tego co kocham jest moim przyjacielem! Alex jest moim pierwszym chłopakiem, ale Jack pierwszą miłością. Moja pierwsza miłość jest nie spełniona! A do tego ta cała randka! Nie wiem jak ja to zniosę! Prze ciesz tam będzie Jack.

NASTĘPNY DZIEŃ 18:00

Do drzwi zadzwonił dzwonek. To na pewno Alex po mnie przyszedł. 
- Hej skarbie wyglądasz super!
- Przestań wyglądam okropnie. ( nie szykowałam się na tą randkę  w ogóle nie miałam na nią ochoty!) wyglądałam tak



- Wyglądasz ślicznie! To co jedziemy?
- No pewnie- powiedziałam bez entuzjazmu
Za 20 minut do jechaliśmy na na jakieś jezioro. Było tam pięknie. Był przygotowany stolik dla czterech osób. Za 5-10 minut przybył Jack z Kim.
- Cześć.
- Hej.
- Hej sorry za spóźnienie.- powiedział Jack.
- Nic się nie stało.
Po tych słowach zapadła mnie zręczna cisza, która nie trwała długo ponieważ Alex poprosił mnie do tańca. Ja oczywiście zgodziłam się. Potem z reszto w ślady Alexa poszedł Jack bo tak jak my zaczął taniec z Kim. Tylko ich tanieć był inny niż nasz było u nich widać ich wielkie uczucie, a u nas nie bo ja nie kocham Alexa. Po tańcu wszyscy poszli coś zjeść. Za godzinę Alex dostał sms.
- Sofi ja już muszę wracać do domu.
- Dlaczego?
- Jest jakaś awaria u mnie w domu i ja ją muszę naprawić.
-No dobrze. Kim, Jack my już wracamy do domu.
- A czemu?- spytała mnie się Kim
- Mam awarię w domu i muszę ją naprawić.- powiedziała Alex
- No to ty jedź a Sof niech zostanie z nami potem ją od wieziemy ją do domu .
- Ale ja...
- Kochanie jeśli chcesz to zostań nie ma co psuć ci wieczoru.
- Zastań Sof.- powiedział Jack
- NO dobra!

Po tych słowach chłopak dał mi buziaka w policzek.
- No na razie wszystkim.
- Pa
Nie chciałam tu zostać ani chwili dłużej prze ciesz do zadaje mi ból! Po 22 zaczęliśmy jechać do domu. Jack najpierw od wiózł Kim, a potem mnie do domu.
- Co ty robisz?
- No odprowadzam cię pod drzwi.
- Nie musisz tego robić!
- Ale chce!
- No to dobranoc!
- Dobranoc.
Otwierałam drzwi. Nagle chłopak złapał mnie za nadgarstkiem odwrócił i przyciągnął
 do siebie, a po tem pocałował.




Hej :) Jak wam się podobał rozdział? Wiem że namotałam, ale w kolejnych rozdziałach wszystko się wyjaśni! PROSZĘ O KOMENTARZE :)