muzyka

sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 25 Wiesz że to nie jest rozwiązanie



Natychmiast pobiegliśmy na górę.
- Emily co się stało?- zapytał się przestraszony Jack
- Zabierz to z mojego łóżka!- powiedziała dziewczyna wskazując palcem na łóżko
- Co to za wielki obleśny pająk?- spytałam się
- To moja  tarantula.
- O imieniu Nemo.- dodała Emily
Po tych słowach wybuchłam śmiechem.
- Nazwałeś tarantule Nemo?
- Tak.- powiedział nie chętnie chłopaka po czym wziął pająka na rękę i poszedł z nim do swojego pokoju
- Emily czemu się nie kładziesz do łóżka wiesz co lekarz ci kazał?!
- Wiem wiem już się kładę. Tylko włączę sobie jakiś film.
Dziewczyna wybrała sobie film włączyła telewizor i położyła się.
- A jaki film oglądasz?
- Titanic.
- Obejrzę go z tobą.
- Jasne.
- Posuń się to położę się do ciebie.
- Ok
- A co wy robicie?
- No oglądamy film.-powiedziała Emily
- A jaki?
- Titanic
- Nie tylko nie to dziewczyny błagam was!
- My go oglądamy a ty rób co chcesz!- powiedziała stanowczo Emily
- No dobra oglądam go z wami. Tylko posnucie się.
- Jak tu nie ma miejsca chcesz abym spadła z tego łózka?- spytała się Emily
- Nie spadniesz posuń  się.
Dziewczyna nie chętnie przesunęła się, a Jack płożył się przymnie. Po filmie Jack poszedł do łazienki, a do Emily zadzwonił telefon jednak nie odebrała.
- Kto to?
- Nick.
- To czemu nie odebrałaś?
-  Bo by chciał przyjść do mnie, a ja nie chce z nim rozmawiać.
- Dlaczego?
- Ja po prostu nie chce aby mnie zobaczyła z tym czymś na twarzy.
- Emily proszę przestań. Musisz żyć dalej.
- Łatwo ci to mówić. Ty nie wiesz jak to jest! Po prostu nie chce aby zobaczył moją twarz. Ja nie chce go stracić.
- Teraz to głupoty mówisz! On nie jest taki. Nawet nigdy taki nie był. Wiesz jak on się o ciebie martwił. Ja nawet myślę że on coś do ciebie czuje. A teraz nagle ciebie zobaczy i to wszystko minie? Nie sądzę.
- Kim ja...
Dziewczyna nie dokończyła bo przerwał jej mój dzwoniący telefon.
- Hej Nick.
- Cześć Kim. Wiesz może czemu Emily nie odbiera? Martwię się trochę miała dzisiaj wyjść ze szpitala.
- Emily teraz właśnie
Chciałam powiedzieć mu prawdę, ale dziewczyna spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
- Emily teraz właśnie śpi. Ja teraz jestem właśnie u Jacka.
- Na no dobra to jak się obudzi i byś jeszcze była u Jack to powiedz jej aby do mnie zadzwoniła.
- Jasne. To pa.
- Pa.
-Emily przez ciebie musiałam go okłamać, a nie cierpię tego robić.
- Wiem przepraszam i dziękuje.
- Wiesz że to nie jest rozwiązanie. Będziesz musiała się z nim spotkać wcześniej czy później i porozmawiać. Kazał mi powiedzieć abyś do niego zadzwoniła jak się obudzisz.
- Dziewczyny obiad.- powiedział Jack który właśnie wszedł  do pokoju siostry
- Tak już idziemy.- powiedziała dziewczyna

KATY

Szłam do swojego pokoju. Kiedy usłyszałam dziwną rozmowę telefoniczną mamy, która dobiegała z sypialni.
- Ta dziewczyna jest odbiciem lustrzanym naszej Katy. Myślę i czuje że to właśnie ona.


Rozdział miał być wczoraj, ale nie wyrobiłam się bo byłam wczoraj na zakupach świątecznych z siostrą więc jest dzisiaj. Jak wam się podoba rozdział? O co chodzi mamie Katy? Co zrobi Emily?   

wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 24 Nie wiem co bym bez ciebie zrobił!



- Kochanie po prostu chcę wiedzieć z kim się spotykasz.
- Rozumiem, ale o żadną z moich koleżanek się aż tak mocno nie interesowałaś więc jestem trochę zdziwiona. Ciekawe czemu jesteś do siebie tak mocno podobne?
Nie wiem dlaczego, ale w oczach mamy pojawiły się łzy.
- Mamo co się dzieje?
- Nic po prostu mam alergię. Nie wiem czemu jesteście aż tak mocno do siebie podobne.

KIM

Czekaliśmy na korytarzu. Nikt nie chciałam nic nam powiedzieć co się dzieje z Emily. Jack chodził nerwowo po korytarzu. Załamany Nick siedział przy mnie. Ta nie wiedza była najgorsza. Nagle z pokoju dziewczyny wyszedł lekarz. Wszyscy podbiegliśmy do niego.
- I co z nią?- zapytałam
- Pani jest rodziną z pacjentką?
- Ja jestem jej bratem.
- Dziewczyna przez jakiś czas nie oddychała. Ale teraz jest wszystko dobrze. Jej stan nadal jest ciężki do tego nadal nie odzyskał przytomności. Martwi nas jej bardzo wysokie ciśnienie nie wiemy czemu jest aż tak wysokie. Ta noc jest decydująca. A teraz przepraszam muszę już iść pacjenci czekają.
Po tych słowach wszyscy się załamaliśmy. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Nie mogę teraz  płakać muszę być silna! Wytarłam łzy .
- Ja idę się przejść. - powiedział Nick
- Nie idź nigdzie w takim stanie!
- Kim nie długo wrócę.
Po tych słowach chłopak opuścił szpital. Ja poszła do Jacka przytuliłam się do niego.
- Kim dziękuje ci że jesteś przymnie w trudnych chwilach. Bez ciebie nie zniósł bym tego.
- Jack możesz na mnie liczyć zawsze!
- Ja nie wiem kto mógł ją tak mocno pobić.
- Może po prostu znalazła się w nieodpowiednim miejscu i porze.
- Może. Kim ja pójdę do  Emily.
- Tak jasne idź do niej on teraz też na pewno ciebie potrzebuje.
Chłopak dał mi buziaka w policzek i poszedł do siostry. Ja zostałam sama jednak nie długo po podszedł do mnie Kai.
- Ty jeszcze nie poszedłeś do domu?
- Nie. Co z Emily?
- Ta noc jest decydująca.
- Biedny Jack co on teraz musi przeżywać.
- W ogóle to jak to się stało że uratowałeś Emily?
- Szedłem do domu i zobaczyłem jak jakiś dwóch kolesi bije już nie przytomną osobę. Nie wiedziałem że to Emily. Kiedy do nich zacząłem biegnąc przestraszyli się i uciekli. Ona była w strasznym stanie. Natychmiast zadzwoniłem po karetkę, a potem po Jacka.
                           
                                                                            ***

Poczułam czyjeś wargi na moim policzku. Natychmiast otworzyłam oczy i ujrzałam Jacka który był w dobrym humorze.
- Dzień dobry śpiochu.
- Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam na krześle. Widzie że jesteś w dobrym humorze to może oznaczać tylko jedno że Emily czuje się lepiej.
- Tak w nocy jej stan się poprawił. Odzyskała przytomność, ale nie sety nic nie pamięta.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! Zaraz a gdzie Nick?
- Poszedł do niej.
- Ja też chcę!
- Myślę że cie nie wpuści. Z reszto  zawiozę cie do domu.
- Nie ja chcę się zobaczyć z Emily.
- Teraz zawiozę cię do domu. Położysz się spać ja będę popołudniu jechać do szpitala to cie zabiorę!

                                                                      ***
Byłam w szpitalu. Cieszyłam się że zobaczę w końcu Emily. Weszłam do jej pokoju. Dziewczyna spała. Na jej ciele było mnóstwo siniaków i ran. W moich oczach pojawiły się łzy. Nie wiem jakim trzeba być potworem aby coś takiego zrobić.  Na lewym policzku dziewczyny był duży opatrunek. Tak strasznie było mi szkoda  Emily on jest tak świetną dziewczyną, że nie zasłużyła sobie na to wszystko!  W pewnym momencie do pokoju przyszła pielęgniarka.
- Niestety ale musi pani już wyjść bo muszę zmienić pacjentce opatrunki.
- Dobrze już wychodzę.
Po tych słowach wyszłam z pokoju dziewczyny.
- I co rozmawiałaś z Emily?
- Nie bo spała akurat, a potem przyszłam pielęgniarka i musiałam wyjść.

MINĘŁY DWA TYGODNIE

- Kim nawet nie wiesz jak się cieszę, że wreszcie wychodzę do domu! Co prawda nadal ma siniaki i wszystko mnie boli, ale w końcu będę już w domu!
- Nie zapominaj że będziesz usiała leżeć jeszcze przez tydzień.
- Wiem, ale przynajmniej będę w swoim łóżku.
To pokoju wszedł lekarz.
- Musimy zdjąć opatrunek z policzka.
- A no tak.
Dziewczyna usiadła na łóżku,a lekarz ustał nad nią i zdejmował opatrunek. Dziewczyna wzięła lusterko do rąk i zobaczyła ogromną bliznę na policzku.
- To mi zniknie prawda?- zapytała się z nadzieją a jednocześnie rozpaczą w głosie
- W pewnym stopni na pewno, ale na dal blizna będzie widoczna.
Po tych słowach lekarz wyszedł z sali. W oczach dziewczyny pojawiły się łzy.
- Emily wszystko będzie dobrze. Nie martw się!
- Spójrz na mnie jak jak wyglądam! Jak jakiś potwór!
- Normalnie wyglądasz!
- No nie powiedziała bym!
- To co dziewczyny jedziemy do domu?- spytał Jack który właśnie wszedł do pokoju
- No jasne!- powiedziałam
- A ty Emily co tak policzek zakrywasz twarz włosami?- spytał się szatyn
- Dlatego!- dziewczyna odkryła bliznę na policzku po czym wybiegła z pokoju
- Jack!!- krzyknęłam na chłopaka po czym wybiegłam za dziewczyną
- Emily czekaj! On nie wiedział...
- Że ma siostrę potwora!
- Nie mów tak! Jesteś wspaniała!
- No nie powiedziała bym! Zobacz jak wszyscy się na mnie patrzą! Ja chcę jechać do domu!- dziewczyna rozpłakał się po tych słowach
- Już jedziemy.- powiedział Jack który właśnie do nas podszedł
Za 20 minut byliśmy w domu. Emily natychmiast poszła do swojego pokoju mówiąc że chcę być sama.
- Co mówił lekarz na...
- Temat jej twarzy?
- Tak.
- Blizna  się zmniejszy z czasem, ale nie zniknie.
- Jak dorwę tego co jej to zrobił to...
Chłopak nie dokończył bo się do niego przytuliłam.
- Jack nie gadaj głupot pod wpływem emocji. Musimy ją teraz wspierać.
- Masz racje Kim nie wiem co bym bez ciebie zrobił!
- Ja też nie wiem.
Nagle usłyszeliśmy krzyk Emily, który dobiegł z jej pokoju.

No to jest kolejny:) Jak wam się podoba rozdział?  Czemu Emily zaczęła krzyczeć?


 
  

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 23 Jak mogłam się tak pomylić?



- Halo Nick słyszysz mnie?
- Yyyyyyyy.
Połączenie zostało przerwane.
- Kim co się stało?- spytał zmartwiona Katy
- Ja nie wiem. Nick do mnie dzwonił, żebym przyjechała do szpitala. Właśnie ja muszę tam iść!- powiedziałam zdenerwowana
- Kim uspokój się zawiozę cię do szpitala.
- Ja nie będę pani zawracać głowy swoimi problemami.
- Szpital jest w drugim końcu miasta. Będzie szła tam dobre dwie godziny. Więc jak?
- No dobrze. Przepraszam za kłopot.
- To nie jest żaden kłopot.
- Mamo jadę z wami.
- Dobrze.
Kiedy jechaliśmy do szpital na drodze utworzył się ogromny korek. Próbowałam się dodzwonić do Jacka, Nicka i Emily lecz bez skutku. Strasznie się martwiłam po moim policzku zaczęły spływać łzy. Wiedziałam że coś złego musiało się stać.
- Nie martw się Kim wszystko będzie dobrze.- powiedziała Katy opiekuńczym głosem
Za godzinę byliśmy przed szpitalem. Ja wysiadłam z auta a Katy z mama szukały miejsca parkingowego. Weszłam do szpitala na korytarzu zobaczyłam Kaia. Od razu do niego podbiegłam.
- Wiedziałam że to miałeś z tym wszystkim wspólnego! Mów co zrobiłeś Jackowi!
W tym momencie nie wytrzymała i rozpłakałam się.
- Kim  ja nic nie zrobiłem ja nie wiem o ci chodzi!
- Kłamiesz! Jesteś okropny. Kiedy mnie przepraszałeś tam na przystanku myślałam, że mówisz prawdę. Jak mogłam się tak pomylić?
- Kim ja nic nie zrobiłem Jackowi!
- Nie wierze ci!
- On tym razem mówi prawdę.
Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam rozsypce Nicka.
Od razu do niego podeszłam i przytuliłam się.
- Nick co się stało ? Coś z Jackiem?
- Nie z Emily.
Po tych słowach chłopak jeszcze mocniej mnie przytulił.
- Co się z nią stało?
Po tych słowach przyjaciel oderwał się ode mnie. W jego oczach pojawiły się łzy.
- Został napadnięta i bardo mocno pobita. Jej stan jest ciężki.
- Ale jak to się stało? Prze ciesz była w domu.
- Kiedy Barbara od niej poszła. Emily stwierdziła że musi wyjść się przewietrzyć. Chcieliśmy z nią iść, ale ona nie chciała. Gdyby nie Kai to...
- Jak to Kai?.
- On uratował Emily. Tak to by ją zabili.
Po tych słowach szatyn załamał się.
- Nick wszystko będzie dobrze.
Starałam się pocieszyć chłopaka, ale mi to nie wychodziło był widać że mu na niej zleży , a może nawet ją kocha. Nie mogłam uwierzyć że Kai uratował Emily, a ja go tak potraktowałam.
-  A gdzie jest Jack?
- U Emily w pokoju. Dzwonił do ojca, ale ten sobie nic z tego nie robi, że jego córka leży w szpitalu w ciężkim stanie.
Biedny Jack musi czuć się okropnie. Tak strasznie bym chciał być przy nim.
- Kim?
- Tak Nick?
- Mam prośbę do ciebie bo ja już nie ma  siły.
- Kawa?
- Tak skąd wiedziałaś?
- Zbyt długo cię znam.
Szłam do automatu z kawą. Zobaczyła Kaia jak siedział w poczekalni. Podeszłam do niego.
- Chciał bym cie przeprosić za tą sytuacje co miała tu miejsce.
- Nie ma za co. Z reszto nie dziwie ci się.
- Widzę że zmieniłeś się i to na dobre więc przeprosiny przyjęte.
- Kim nawet nie wiesz jak się cieszę! Czy mogę cie przytulić jako przyjaciel?
- Noo dobrze.
Chłopak objął mnie delikatnie.
- Dobra ja lecę po kawę.  

KAI

Świetnie wszystko idzie po mojej myśli. Tylko szkoda mi trochę Emily bo za mocno dostał , ale to siostra Brawera więc nie interesuje nie ona! Ważne że Kim myśli że się zmieniłem i wybaczyła mi. Teraz wszystko pójdzie tak jak z płatka.

KIM

Nalewała kawę z automatu.
- Kim co się stało?- zapytała zdyszana Katy
- Emily został bardzo mocno pobita.
- Biedactwo. Jak się czuje?
- Nie odzyskała przytomności. Ja zostaje tu na noc więc nie ma sensu abyś na mnie czekała z mamą.
Bardzo wam dziękuję.
- No co ty Kim nie ma za co. To trzymaj się pa.
- Pa.
Po dłużej nie obecności  wróciła do Nicka.
- Proszę.
- Dzięki.
Nagle na korytarzu pojawiło się mnóstwo lekarzy którzy wbiegli do pokoju Emily. Jack momentalnie z niego wyszedł zrozpaczony. Nick i ja natychmiast pobiegliśmy tam.
- Jack co się dzieje? zapytał rozpatrzony Nick
- Do cholery sam nie wiem!!!

KATY

- Mamo możemy jechać już do domu.
- A Kim?
- Zostaje na noc w szpitalu.
- A co się stało?
- Siostra jej chłopaka została bardzo mocno pobita jej stan jest ciężki.
- To straszne.
- Emily jest miła tak jak Kim lube je.
- A znasz rodziców Kim?
- Nie.
- Jak ma na nazwisko?
- Nawet nie wiem.
- A kiedy ma urodziny i gdzie się urodziła?
- Mamo czemu cały czas pytasz się o Kim?


Hej jak wam się podoba rozdział? Może być? Co knuje Kai? Co stało się z Emily? Czemu mama  Katy interesuje się Kim?  To do następnego <3


                  

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 22 Ty chyba sobie ze mnie żartujesz?



- Że co? Ty chyba sobie ze mnie żartujesz?
- Nie na prawdę chcę cie przeprosić za wszystko.
- Kai ja nie wiem czy powinnam tobie zaufać.
- Wiem że cię skrzywdziłem, ale każdy zasługuje na drugą szanse.
- Nie zawsze nie których błędów nie da się naprawić. Ja nie wiem czy jestem w stanie.
- Kim nawet nie wiesz jak bym chciał cofnąć czas. Ja się zmienię dla ciebie.
- Zaraz dla mnie? Nie rozpędziłeś się przypadkiem? Powinnaś zmienić się dla siebie samego!
- Wiem przepraszam. To co?
Weście przyjechał autobus.
- Kai muszę już iść. To pa.
- Cześć.
Za 30 minut byłam w swoim pokoju. Nie wiem co zrobić z Kaim wydaje się że szczerze mówi, ale coś mi mówi że nie powinnam mu ufać. Nie wiem co zrobić.

                                                                             ***

Byłam już w szkole. Szłam do swojej szafki.
- Kim zaczekaj na mnie!- powiedziała zadyszana Emily
- Co się stało?
- Nic. Po prostu chciałam abyś na mnie zaczekała. Jak tam wczorajsza wizyta u Katy?
- Wiesz co jest całkiem fajna. Nie wiem czemu przyjaźni się z Barbara. Dzisiaj też do niej idę o 18:00.
- Świetnie to wpadniesz do nas o 16:00. Dzisiaj przychodzi do nas Barbara.
- Wiesz co to nie jest zbyt dobry pomysł ja i Barbara w jednym pomieszczeniu.
- Ja będę z nią na górze a ty z Jackiem będziecie sami na dole.
- Jeszcze jest jedno, ale....
Ktoś objął mnie od tyłu mówiąc
- Jakie kochanie?
- Jack dzisiaj jestem umówiona z Nickiem.
- To jaki problem niech do nas przyjdzie.
- Jasne.
Wreszcie zadzwonił dzwonek wolności. Kiedy wróciłam do domu od razu odrobiłam lekcje. Potem poszłam na przystanek czekałam na autobus. Za 30 minut byłam u Jacka z Nickiem. Z góry było słychać krzyki Barbary i Emily.
- Nie wiem jak można być aż tak głupią osobą jak ty!
- Ja przynajmniej ładnie wyglądam, a ty ugh!
- Ja nie wytrzymam z tobą!
- Jack może pójdziesz na górę i zobaczysz co tam się dzieje.
- Kim ja wole się w to nie mieszać.
- Jasne.
- A ty musisz iść do Katy?
- Tak o musimy zrobić prezentację!
- Nie idź proszę zostań ze mną.
- Nie mogę bo musimy zrobić prezentację! A ty z Jerrym o jakim państwie robicie prezentację?
- No my jeszcze nie wybraliśmy państwa.
- To na co czekacie? Nie myśl, że ja wam ją potem zrobię!
- Ja tak nie myślę. Może nam troszkę pomożesz?
- W czym?
- We wszystkim.
- Mój drogi prezentację zrobisz sam z Jerrym! Ja wam nie pomogę.
- Kim,
- Nie kochanie! Ja już lecę. To pa .
- Pa.
Wyszłam z domu Jacka i poszłam do Katy.
- Dzień dobry.
- Witaj kim-powiedziała uśmiechnięta mama dziewczyny
- Jest Katy?
- Tak proszę wejdź.
- Katy Kim już przyszła.
- Już idę!
- Cześć.
- Hej Kim. Chcesz coś do picia?
- Nie dzięki.
- No to choć idziemy do mojego pokoju.
- Jasne.
Poszłyśmy na górę do pokoju dziewczyny. Po 40 minutach przyszła do nas  jej mama.
- I jak dziewczynki idzie wam praca?
- Dobrze mamo.
- A o jakim kraju robicie prezentację?
- O Włoszech.- powiedziałam
- A tak przy okazji kolacja jest już  gotowa i stygnie na stole.
- Ja dziękuje nie będę robiła kłopotu.
- Kim nie wygłupiaj się to nie żaden kłopot.- powiedziała przekonująco Katy
 - Katy ma racje.
- Ale ja nie powinnam.
- Kim nie mów głupot jaki to kłopot.- powiedziała mama dziewczyny
- No dobrze.
Po tych słowach zeszliśmy wszyscy na dół do jadalni.
- Mamo taty znowu nie ma?
- Nie będzie za tydzień skarbię. Marino ( służąca ) możesz już podać kolacje.
- Tak oczywiście.
Kolacja była bardzo pyszna. Nagle zadzwonił do mnie telefon był to Nick.
- Kim przyjedź do szpitala jak najszybciej!
- Ale co się stało?


Hej jak wam się podoba rozdział? Co się stało? Czemu Kim ma jechać do szpitala? Kocham was <3



     

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 21 Nie mamy o czym rozmawiać!



Mój pokój wyglądał okropnie. Moje wszystkie rzeczy był na podłodze. Kto to mógł zrobić? Nie! To nie zepsuje mi dzisiejszego dnia! Jutro posprzątam. Wstałam rano. Poszłam do łazienki umyłam się i ubrałam. Zaczęłam sprzątać pokój. Do którego zaraz wszedł Eric.
- Kim co tu się stało?
- Nie wiem. Jak przyszłam wczoraj to już tak było.
- A właśnie o której się przychodzi do domu?
- Była przed 22.
- No to następnym razem masz być o 20.
- Ja nie jestem już dzieckiem!
- Nie masz 18 lat wiec jesteś. Masz być posłuszna!
- Ciekawe co robię nie tak?
- Nie wiem po co spotykasz się z tym chłopakiem? On cie skrzywdzi.
- To nie jest twoja sprawa! Nie wtrajaj się w moje życie! Nie masz rodziny czy co?
- Mam rodzinę przeciwieństwie do ciebie. A to że się o ciebie martwię powinnaś być mi wdzięczna bo własna matka cię nie chciała!
Po tych słowach mężczyzna wyszedł z pokoju. W moich oczach pojawiły się łzy, które spłynęły po moich policzkach.        


Naglę zadzwonił do mnie telefon. To był Jack.
- Halo.
- Kim ty płaczesz?
- Nie zdaje ci się.
- No mam taka nadzieje. O której po ciebie przyjechać?
- Ja dzisiaj nie mogę. Muszę posprzątać i odrobić lekcje.
- W takim razie będę o 17.
- Jack ja na prawdę...
- Możesz to do 17. Kocham cię pa.
- Ja też pa.
Po telefonie zabrałam się za sprzątnie. Na ziemi zobaczyłam zdjęcie, które było przedarte na pół. Podniosłam je byłam na nim z Jackiem. Kto to mógł zrobić? Eric? Czy on by był do tego zdolny? Kiedy przyszedł był zaskoczony. Może Kai? Ale jak by to wszedł? To nie możliwe. Nie mam pojęcia kto to mógł zrobić.

                                                                         *** 

Byłam u Jacka. Nagle do salonu weszła Emily. 
- Jack zabieram ci ją!
Dziewczyna chwyciła moją rękę i pociągnęła mnie w swoją  stronę. 
- Ja ci jej nie oddam.
Chłopak mnie pociągnął w swoja stronę.
- No Jack ja muszę z nią porozmawiać!  
- No to nie porozmawiasz!
- Przypominam wam że ja też tu jestem! Pójdę z Emily porozmawiać i wrócę niedługo.
- A ja co mam robić w tym czasie?
- Zadzwoń po kogoś!- powiedziała Emily 
Poszłyśmy do pokoju dziewczyny.
- Wczoraj było super!- powiedziała szczęśliwa dziewczyna 
- Wiem! A jak tam miedzy tobą i Nickiem?
- Wczoraj spędziłam cudowny wieczór na rozmowie z nim! Jeszcze nie znałam takiego chłopaka jak on! Wiem że znam go kilka dni, a tak w zasadzie dwa razy widziałam go, ale przy nim czuje się szczęśliwa no i w ogóle.
- Zakochałaś się!
- Chyba.
- Nie chyba, ale na pewno!
- Byłaś wczoraj taka szczęśliwa z Jackiem.
- Wiem!
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! No i trochę jestem zazdrosna.
- Czemu?
- Bo ja też tak chce!
Po tych słowach przytuliłam dziewczynę.
- Jesteś świetna!
- Wiem!
- A do tego mega skromna!
Zaczęłyśmy się śmiać.
- Dobra chodźmy na dół. Bo trochę już tu siedzimy i Jack mnie zabije!
- Od kiedy boisz się swojego brata?
- Nie boje się jego!
Zeszłyśmy na dół.
- O hej Nick.
- Cześć- powiedziała speszona Emily
- Hej dziewczyny.
- Skorzystałem sobie z waszej rady i zadzwoniłem po Nica.

                                                                         ***
Spóźniona wbiegłam do szkoły jednak zdążyłam i nie spóźniłam się na szczęście bo pierwszą miałam geografię.
- Dzień dobry dzieci. Waszym zadaniem domowym  będzie prezentacja na temat jakiegoś kraju. No wiedzie dlaczego jest wartę odwiedzenia i w ogóle wszystkie informacje na jego temat. Pary dobiorę ja was więc Jack będzie z Jerrym , Barbara z  Emily, a Kim z Katy.
Ucieszyłam się że nie będę musiała być z Barbarą albo z Kaim.
- Emily współczuje!
- Ja sobie też Kim.
Lekcja skończyła się dosyć szybko wyszłam z klasy. Poszła do szafki wyjąć książki z matematyki.
- Hej Kim.
- Hej Katy.
- No to może dzisiaj przyjdziesz do mnie i obgadamy sprawy prezentacji?
- Dobrze. Tylko nie wiem gdzie mieszkasz.
- Tam gdzie Jack tylko jeden dom dalej.
- A o której?
- 16:00?
- Ok.
- To do zobaczenia.

                                                                      ***

Była już na miejscu. Zapukałam w drzwi. Po chwil zobaczyła dosyć młodą kobietę bardzo podobna do Katy.
- Dzień dobry. Jestem Kim koleżanka Katy. Byłyśmy dzisiaj umówione na 16:00 bo musimy zrobić prezentacje.
-  Jakaś ty podobna do Katy.
Nie wiem czemu, ale w oczach kobiety pojawiły się  łzy.
- Tak. Dobrze się pani czuje?
- Tak to alergia.
- Zapraszam wejdź do środka.
Dom był bardzo duży i prześliczny.
- Katy zaraz będzie bo dzwoniła do mnie przed twoim przyjściem. Napijesz się czegoś?
-Nie dziękuje.
- Od kiedy znasz się z Katy?
- Nie długo jestem w Seaford od dwóch miesięcy.
- A gdzie mieszkałaś wcześniej?
- W Los Angeles.
- Już jestem! Przepraszam że musiałaś na mnie czekać Kim.
- Nic się nie stało.
- To chodźmy do moje go pokoju na górę.
- Dobrze.
U Katy byłam ponad dwie godziny. W sumie to ja nie wiem czemu ona przyjaźni się z Barbarą.  Blondynka jest zupełnie inna niż rudo włosa. Byłam już na przystanku czekałam na autobus. Nagle  podszedł do mnie Kai.
- Cześć Kim.
- Na razie Kai.
- Haha bardzo śmieszne! Chcę z tobą porozmawiać.
- My nie mamy o czym rozmawiać!
- Ja chciał bym cie za wszystko przeprosić.


Hej jak wam się podoba  rozdział? Czy chłopak mówi szczerze, a może to jest kolejny jego podstęp?
Co zrobi Kim?        
  

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 20 Ja nie dam rady!



- No to w piątek wracają moi rodzice.
- To co z związku z tym?
- Chciał bym cię zaprosić na kolacje i przedstawić cię nim.
- Naprawdę chcesz mnie przedstawić swoim rodzicom?
- Tak przecież jesteśmy razem. Bardzo mi na tobie zależy! Chcę abyś ich poznała.
- W takim razie zgoda.
Dałam chłopakowi buziaka w policzek.
- Zakaz lizania na terenie szkoły!
- Oj Jerry przestań.- powiedział zdenerwowany Jack

NASTĘPNY  DZIEŃ

Byłam w szkole. Czekałam już pod klasą. Jacka jeszcze nie było.
- No proszę Kimi gdzie twój książę?
- Odczep się o demie Barbara!
- O jej już cię zostawił!
- Barbara daj im spokój! Nie wiem zakochałaś się w tym Jacku czy co? Że dziewczynie spokoju nie dasz!- powiedziała Katy
- Ja Katy proszę przestań ją bronić! Ona jest...
- Zachowujesz się jak małe dziecko!
Po tych słowach dziewczyna odeszła od nas.
- Widzisz on ma klasę a ty nie!
Miałam jej już coś odpowiedzieć, ale ugryzłam się w język i odeszłam od dziewczyny. Byłam zdziwiona zachowaniem Katy, że zwróciła Barbarze uwagę. W końcu się przyjaźnią, a ona nie przepada za mną.
- Hej Kim.
- Hej Emily.
- Wiesz co nie powiedziałaś mi, że Jack chce cie przedstawić swoim rodzicom.
- Zapomniałam na prawdę. Wczoraj przez tą kozę późno byłam w domu musiałam odrobić lekcje i nauczyć się.
- No dobrze wybaczam ci. Jesteś pierwszą dziewczyną jaką Jack przedstawi swoim rodzicom.
- Na prawdę? A z reszto skąd wiesz?
- Nie znaczy że jak z nim nie mieszkałam z nim to nic o nim nie wiem. Wiem o nim wszystko! Na prawdę jesteś pierwsza dziewczyną którą kocha!
- A pro po niego gdzie on jest?
- Zaspał będzie dopiero na drugiej lekcji.
- Hej Kim, Emily.
- Hej Jerry. Ja zaraz wracam do łazienki muszę iść.

EMILY

- To może masz ochotę iść w piątek do kina jako kumple?
- Wiesz co nie mogę bo mam w piątek kolacje no wiesz Jack przedstawia Kim rodzicom. Ale jeśli chcesz to możesz przyjść na tą kolacje. To jak?
- Nie chciał bym przeszkadzać.
- No co ty jesteś w końcu przyjacielem moim, Jack i Kim.
- Więc przyjdę. A będzie ktoś jeszcze na tej kolacji?
- No będą rodzice my no i może jeszcze Nick jak Kim go zaprosi w końcu są dla siebie jak rodzeństwo.
- A ty chcesz aby Nick przyszedł?
- Mi to obojętne nie znam go prawie, ale wydaje się miły. A co?
- Nie nic. Tak nic jest świetny.
- Już jestem.- powiedziała Kim
- No to co idziemy do klasy bo się spóźnimy! Zaraz Jacka nie ma?
- Na drugiej lekcji dopiero będzie.
- No nie i znowu sam będę siedzieć!
Zajęliśmy miejsca jednak nauczyciel długo nie przychodził. Więc zajęłam się rozmowa z Kim.
- No to zapraszasz kogoś na kolacje w piątek?
- Nie. A co?
- Nie nic tylko tak się pytam. Bo ja zaprosiła Jerrego jako przyjaciela nic więcej!
- A to fajnie. To ja w takim razie zaproszę Nicka.
Nie wiem czemu ale na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- A ty co tak szczęśliwa?
-  Ja?
- A co ja?
- Zdaje ci się!
- Tak jasne!

PIĄTEK

KIM

Zaczęłam się szykować na kolację. Wyglądałam tak.


Za 10 minut przyjechał po mnie Jack.
- Kim wow! Po prostu wow!
- Dzięki.
- To co jedziemy?
- Tak.
Za 15 minut byliśmy na miejscu.
- Jack ja nie dam rady!
- Kim uspokój się nic. Wszystko będzie dobrze zaufaj mi.
- Dobrze to wchodzimy.
W domu była cisza jak by nikogo nie był.
- Jack tata dzwonił i dzisiaj ich nie będzie. Bo od razu lecą do Francji. Będą dopiero za miesiąc.
Zobaczyła że na twarzy chłopaka pojawił się smutek.
- Nie przejmuj się przedstawisz mnie innym razem rodzicom.
- Masz racje.
- To co teraz robimy?- spytała się Emily
- Są już wszyscy?- spytał się Jack
- Nie ma Nicka.
Właśnie do drzwi zadzwonił dzwonek szatyn na tych miast otworzy drzwi.
- Cześć Nick.
- Cześć wszystkim.
- Hej.
- Nie ma rodziców to co w końcu robimy?
- Ja już muszę iść do domu.- powiedział Jerry
- Ale dlaczego?- spytała się Emily
- Mama kazał mi przyjść do domu pa.
- Pa.
-  To może zjedzmy tą kolacje. A potem coś się wymyśli.
Po kolacji Jack z Nickiem oznajmili że gdzieś jedziemy. Za 30 minut byliśmy na miejscu.
- Kim czekaj!
- Co się stało?
- To ma być niespodzianka wiedz muszę ci zawiązać chustkę na oczy.
- Jakie to słodki!- powiedziała zruszona Emily
Szatyn zawiązał mi chustek na oczy. Kiedy dotarliśmy na miejsce zdjął mi ją.

  
Zobaczyłam prześliczny widok morza. Księżyc z gwiazdami odbijał się w wodzie co sprawiło niesamowity widok.
- Jack tu jest po prosu...
Nie dokończyłam bo chłopak mnie pocałował. Po paru minutach oderwaliśmy się od siebie. Szatyn złączył nasze dłonie i poszliśmy bliżej morza.
- Nawet nie wiesz jak cię mocno kocham!
- Wiem Kim. Pamiętaj że ja zawsze będę cię  sto razy mocniej kocham!
- Kłamiesz! Mocniej się nie da kochać tak jak ja ciebie kocham!
- Nigdy bym cię nie okłamał!
- Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa przy tobie. Chciała bym aby ta chwila trwał wiecznie.
- Będzie kiedy będziemy razem! Pamiętaj że jesteś moim skarbem!
- A ty moim!
- Panno Kim czy zaszczyci mnie pani i zgodzi się ze mną zatańczyć?
- Owszem tylko nie ma muzyki.
- Muzyka jest w naszych sercach.
Zaczęliśmy nasz ten taniec raczej wygłupy.


Za dwie godziny Jack odwiózł mnie do domu.
- Ten dzień był najlepszym w moim życiu. Bardzo ci dziękuje że jesteś przy mnie.
- Kim to ja ci dziękuje. Nie znałem wcześnie takiej wspaniałej osoby jak ty. Odmieniłaś mnie  i moje życie! Kocham cię!
- Ja ciebie też cię kocham.
Po tych słowach pocałowałam chłopaka. Po kilku minutach oderwaliśmy się od ciebie.
- Dobranoc.
- Dobranoc.
Nie chciałam się z nim rozstawać. Bez niego mój świat nie istnieje. Weszłam do swojego pokoju. Kiedy zobaczyłam co się w nim stało z mojej twarzy od razy zeszedł uśmiech.


Hej jak wam się podoba rozdział? Mam nadzieje że was nie zanudziłam. Co się stało w pokoju Kim?
Dowiemy się tego w następnym rozdziale:) Proszę o komentarze bo one mnie motywują do pisania;* KOCHAM WAS WSZYSTKICH <3      




   

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 19 Czy to ma być randka?



EMILY

Szłam do sklepu. Jednak przypomniało mi się, że zostawiłam portfel w kuchni. Musiałam cofnąć się do domu. Kidy weszłam do kuchni zobaczyła jak Kai chciał pocałować przestraszona Kim.
-  Do jasnej cholery co ty robisz?
Po tych słowach chłopak od skoczył od dziewczyny jak oparzony.
- Nic!
- Jak nic. Prze ciesz widziałam jak chciałeś pocałować dziewczynę swojego kuzyna!
- Ja? Chyba masz zwidy! Prawda Kim?

KIM

Chłopak spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
- Tak Kai mówi prawdę.
- Ale ja prze ciesz....
- Emily po prostu Kim coś wpadło do oka, a ja jej pomogłem to wyjąć. Może to i tak wyglądało, ale nigdy bym nie pocałował Kim. To ja już lecę dziewczyny pa.
Po tych słowach chłopak wyszedł z domu.
- Kim czy to prawda co powiedział Kai?
Chciałam powiedzieć że tak, ale po prostu nie przeszło mi to przez gardło
- NIE! To nie jest prawda! Nawet nie wierz jak się ciesze że w tedy przyszłaś!
Po tych słowach dziewczyna do mnie podeszła i mnie przytuliła.
- Powiemy to wszystko Jackowi!
Natychmiast oderwałam się od dziewczyny.
-Nie Jack nie może się o tym dowiedzieć! Sama to załatwię z Kai!
- Kim ale...
- Proszę!
- No dobra. A teraz pomóż mi zrobić te kanapki.
- Jasne, ale jak je zrobimy to zaraz pójdę do domu.
- Co? Dlaczego? Zostań jeszcze!
- Nie mogę za 30 minut mam ostatni autobus.
- To zostań u mnie na noc.
- Nie nie mogę.
- Proszę będzie fajnie i Jack się ucieszy.
- No dobra, ale to nie o de mnie  zależy. Muszę zadzwonić.
- Ok.
Poszłam do  salonu. Wybrałam numer do Erica i do niego zadzwoniłam.
- Eric z tej strony Kim. Mogła bym dzisiaj zostać na noc u Emily?
- A kto to?
- Siostra Jacka.
- W takim razie nie! Bo prze ciesz nie zostaniesz na noc u swojego chłopaka! Po zatem juro jest szkoła.
- Ale ja nie...
- Nie ma żadnego ale. Powiedziałem NIE! Wracaj szybko do domu!
Po tych słowach Eric rozłączył się. Byłam wściekła co on sobie wyobraża? Najlepiej to by mnie zamknął w moim  pokoju i nie wypuszczał! Poszłam do kuchni.
- I co Kim?
- Nie mogę. Nawet nie dał mi dojść do słowa kiedy dowiedział się że jesteś siostrą Jacka.
- Szkoda.
- Nawet nie wiesz jak bym chciała dzisiaj u ciebie zostać na noc. Ale nie mogę. Doba ja już lecę to do jutra.
- Pa.

                                                                       ***

Dzisiaj w szkole byłam wyjątkowo wcześnie. Poszła do swojej szafki wyjęła swoje książki od historii. Nagle ktoś mnie objął od tyłu i powiedział.
- Czekałem wczoraj na ciebie, a ty nie przyszłaś!
- Jack!
Po tych słowach rzuciłam się chłopakowi na szyję. Jednak ta chwila nie trwał zbyt długo bo ktoś na ją przerwał mówiąc.
- Hej Jack. Od kiedy masz dziewczynę?
- Hej Katy. No już trochę mam. Katy to jest Kim. Kim to jest Katy.
- My miałyśmy okazje się już poznać prawda Kim?
- Tak.
- No to ja wam życzę szczęścia.
Po tych słowach dziewczyna odeszła do nas.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że Katy wróciła?
- No bo myślałam że to nie jest ważne. Ale jak widać się myliłam!
Po tych słowach odeszłam od chłopaka.
 - Kim nie bądź zazdrosna! Ja kocham ciebie a nie ją!
- Nie jestem zazdrosna!
- Wcale!
- Dobra zmieńmy temat! Wczoraj byłeś chory a dzisiaj już zdrowy jesteś?
- No bo ty tak na mnie działasz!
- Dobra chodźmy do klasy bo się spóźnimy!
Lekcja jak zawsze była nudna. Jak ja nie lubię historii! Dostałam liścik od Jacka. Bo ja siedziałam z Emily, a on z Jerrym.
                                      -Może dzisiaj pójdziemy do dojo?
                                     - Czy to ma byś randka?

Odwróciłam się do szatyna i dałam mu karteczkę, którą za kilka sekund dostała powrotem.
                                     
                                    - Randka może być po treningu.
                                    - No wierz nie wiem zależy co proponujesz.

Nagle podeszła do mnie nauczycielka mówiąc.
- Kim czym się teraz zajmujesz?
- Ja niczym!
- A co chowasz w ręku pokaż mi to?!
- Kartkę ale...
- Nie ma żadnego ale pokazuj mi to teraz!
Nie chętnie dałam nauczycielce kartę.
- No więc ciekawe Kim co tam pisze. Może dzisiaj pójdziemy do dojo?  Czy to ma byś randka?  Randka może być po treningu. No wierz nie wiem zależy co proponujesz.No to ja Kim ci proponuje 2 godziny kozy po lekcji! Pisałaś to z Jackiem?
- Tak ze mną pisała.- powiedział chłopak
- No to Brawer możesz teraz zaproponować swojej dziewczynie rankę w kozie! Będziecie mieć aż 2 godziny! Ja was od uczę romansów w szkole!
Na szczęście zadzwonił dzwonek. Szybko wyszłam z Jackiem na korytarz  po czym zaczęliśmy się śmiać.

                                                                         ***

W kozie był dosyć sporo ludzi każdy rozmawiał lub śmiał się z Jerrego, który opowiadał historię o jednorożcach. W pewnym momencie Jack zrobił się bardo poważny i powiedział do mnie.
- Kim muszę ci zadać bardzo poważne pytanie.
- Jakie?

No  to mamy kolejny rozdział :) Jak  wam się podoba rozdział? Co chce Jack powiedzieć Kim?  Czy to ma z wiązek z Kaim ? Jak zareaguje na to pytanie Kim?

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 18 Co ty robisz?



- Ja muszę już iść bo to na pewno przyszedł Nick.
- Widzę że tam na dole będziecie mieli wesoło.
- Nie będzie wesoło bo ciebie tam nie będzie. Kocham cie wracaj do zdrowia szybko! Pa.
- Ja ciebie też strasznie mocno kocham! Jak będziesz wychodzić to przyjdź do mnie.
- Dobrze.
Po tych słowach wyszłam z pokoju chłopaka. Zeszłam na dół. Kidy zobaczyłam pewna osobę z mojej twarzy zeszedł uśmiech.
- Hej Kim.
- Kai? Co ty tu robisz?
- Ja go zaprosiłam.
- Kim jeśli masz coś w przeciwko to ja pójdę do domu.
- Nie Kai możesz zostać. - powiedziałam oschle
Poszliśmy wszyscy do salonu i usialiśmy na kanapę. Nie sety Kai usiadł przy mnie.
- Jack lepiej się czuje?
- Nie zbyt. - powiedziałam nie przyjemnym tonem
Nagle w całym domy rozległ się dzwonek do drzwi.
- Ja pójdę otworzyć drzwi.
- Po czekaj Emily ja pójdę z tobą bo to na pewno Nick.
Poszłyśmy na korytarz ja otworzyłam drzwi.
- Hej Nick.
- Hej Kim sorry za spóźnienie ale...
- Nie tłumacz się. Dobrze że w ogóle przyszyłeś. A teraz wejdź do środka.
- Nick to jest Emily. Emily to jest Nick.
- Miło mi cie poznać Nick.- mówiła trochę drżącym głosem dziewczyna
- Mi też jest miło.
- No to co idziemy oglądać film.
- Tak jasne
Poszliśmy do salonu
- Cześć Nick
- Kai?
- Będzie z nami oglądać film. - wyjaśniła Emily
- A no dobra.
Zaleliśmy miejsca. Nie sety siedziałam znowu przy Kaim. Film zaczął się i skończył się bardzo szybko bo był bardzo ciekawy. Poszłam z Emily do kuchni w celu zrobienia kanapek.
- Kim czemu ty i Nick nie lubicie Kaia?
- Bo jego nie da się lubić! Jest okropnym człowiekiem! Wiem że on jest twoim kuzynem...
- On nie jest moim kuzynem! Tylko Jacka. Przypominam ci, że my jesteśmy rodzeństwem przyrodnim.
Nagle do kuchni wszedł Nick.
- Sorry dziewczyny ale ja już lecę...
- Dlaczego?- zapytał się ze smutkiem Emily
- Niech zgadnę chodzi o Kaia?
- Tak.
- Przepraszam was za to że go zaprosiłam...
- Nie Emily nie przepraszaj nas za to skąd  mogłaś wiedzieć że się nie lubimy.- powiedział Nick pocieszając Emily
- W sumie masz racje następnym razem go nie zroszę.
- Dobra ja już lecę fajnie było, ale ten Kai ugh. Zapomniałam pozdrówcie Jacka o demie.
- Jasne.- powiedziała Emily
- To pa pa.
- Pa.
- Do zobaczenia.
Zostałyśmy same z Emily w kuchni.
- Fajny nie Emily?
- Może? Z reszt go nie znam! Nawet mi się nie podoba!
- Tak jasne! Jak poznałam Jacka też tak mówiła a teraz proszę jesteśmy razem.
- Dobra podoba mi się, ale nic więcej!  Jak go poznałaś?
- To było tak dawno, ale pamiętam. Była w tedy mała to było u mojej przyjaciółki Amy. Przyszedł w tedy z rodzicami. No i w tedy się wszyscy zaprzyjaźniliśmy.
- Słodkie. A co z ta Amy?
- Nie żyje.
- Przepraszam nie wiedziałam.
- Nic się nie stało.
- Kim ja muszę iść to sklepu bo masła nie ma zaraz wracam!
- Dobrze. To ja pozmywam.
- Nie jesteś gościem. Zrobię to jak wrócę ze sklepu.
Po tych słowach dziewczyna poszła a ja zostałam sama. Zaczęłam zmywać te naczynia. Nagle ktoś objął mnie od tyłu. Natychmiast się  odwróciłam i zobaczyłam twarz Kaia.
- Co ty robisz puść mnie!
- Kim nie broń się to nieuniknione!
Chłopak zbliżył swoja twarz do mojej. Strasznie się przestraszyłam nie mogłam się wyrwać z jego objęć.  Nagle ktoś powiedziała.
- Do jasnej cholery co ty robisz?
            
No i jest kolejny! Jak wam się podoba rozdział? Jak myślicie kto to powiedział? Co zrobi Kim?
Kocham was mocno <3


sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 17 Następnym razem uważaj!



W moich oczach pojawiły się łzy, które spłynęły po moich policzkach. Nie wiedziałam dlaczego Jack ją przytulał. To zadało mi wielki ból. Natychmiast wróciłam do domu.        

                                                                  ***

Kiedy szłam do szkoły cały czas myślałam o sytuacja z soboty. Nie wiem kim jest ta dziewczyna dla Jacka, ale było widać że jest ważna. Nagle na kogoś wpadłam.
- Strasznie mocno przepraszam nie chciałam!
Kiedy zobaczyłam jej twarz to zrozumiałam że to musi być Katy bo była identyczna  jak ja.
- Nic się nie stało. Ale następnym razem uważaj!
Po tych słowach weszła do szkoły. Jaka ona jest do mnie podobna. Nie wiedziałam że aż tak mocno.
- Hej Kim.
- Daj mi spokój Kai!
- Widzę że Katy wróciła.
- No i co z tego?
- Jak Jack Cię żuci to daj mi znać mała.
- Jesteś kretynem!
Po tych słowach weszłam do szkoły. Za 5 minut zadzwonił dzwonek na lekcje. Weszła do klasy i usiadłam z Jarrym. Jacka dzisiaj nie było bo jest chory. Po kilku minutach wszedł nauczyciel.
- Dzień dobry. Dzisiaj do klasy dołącza nowa osoba.
Po tych słowach do środka weszła ta dziewczyna co w sobotę Jack się z nią przytulał.
- Przedstaw się nam.
- Cześć nazywam się Emily Brawer (bohaterowie 2) jestem siostrą  Jacka.
Po tych słowach na mojej twarzy się pojawił uśmiech.
- Przyjechałam z Londynu do Seaford.
- Dziękujemy Ci Emily, a teraz możesz zająć miejsce.
Po tych słowach dziewczyna usiadła w ostatniej ławce. Lekcja w końcu skończyła się a ja poszła do swojej szafki. Nagle ktoś do mnie powiedział.
- Hej to ty jesteś Kim?
Natychmiast odwróciłam się i zobaczyła siostrę Jacka.
- Hej tak ja jestem Kim, a ty Emily.
- Tak bardzo miło mi Cie poznać. Jack bardzo dużo mi o tobie opowiadał.
- Wzajemnie. Mi nie sety o tobie nic nie mówił  nawie nie wiedziałam że ma siostrę.
- On już taki jest. My jesteśmy przyrodnim rodzeństwem. Ja z mamą mieszkałam w Londynie, a on tu. Rzadko się widywaliśmy praktycznie to tylko jak są wakacje.  A teraz będę tu mieszkać bo moja  nie żyje.
W oczach dziewczyny pojawiły się łzy.
- Bardzo mi przykro.
- Mi też. To  co przychodzisz dzisiaj do nas? Co prawda Jack jest mocno chory. Leży cały czas w łóżku, ale my byśmy się poznały lepiej. To co?
- Ja dzisiaj nie mogę bo jestem umówiona z przyjacielem .
- No to co przyjdź do nas z nim. Przynajmniej kogoś poznam nowego. Znam tylko tu taj Ciebie, Jacka, Jerrego i Kaia.
- No dobra to przyjdę z nim to o której?
- O 16?
- Dobra. To co idziemy już na lekcje bo dzwonek?
- Tak jasne.

                                                                             ***

Byłam już przed domem Jacka. Drzwi otworzyła mi Emily.
- Hej Kim. A gdzie ten twój przyjaciel?
- Hej. On będzie za kilka minut.
- Ok to w takim razie film oglądajmy jak on przyjdzie. To chcesz coś do picia?
- Tak jasne. Ja pójdę do Jacka.
- Nie idź on jest mocno chory ja dzisiaj też u nie go nie byłam. Z reszto Marta Cię nie wpuści.
Po tych słowach dziewczyna poszła do kuchni, a ja na górę do Jacka. Na szczęście nie było tam Marty więc weszłam do jego pokoju. Jednak spał  naprawdę było po nim  widać że jest chory. Zbliżyła się do niego dałam mu buziaczek w policzek. Już miałam wychodzić z  pokoju, ale naglę odezwał się do mnie zachrypniętym głosem.
- Czy ja śnie czy mam halucynacje bo cię widzę.
Po tych słowach usiadłam na jego łóżku.
- Nie na prawdę tu jestem.
- Kim prosiłem Cię abyś nie przychodziła do mnie bo jestem chory a nie chcę Cię zarazić!
- Nie przyszłam do Ciebie tylko do Emily.
- To już się poznałyście....
- Porozmawiamy o tym jak wyzdrowiejesz. A teraz jak mnie nie chcesz to ja już idę.
Miałam wstać z łóżka jednak Jack mi na to nie pozwolił.
- Chce abyś była przymnie zawsze, ale nie jak jestem chory.
Nagle w cały domu rozległ się dźwięk dzwonka....


Hej jak wam się podoba rozdziała? No jednak III wojny światowej nie będzie :)  Dodałam nowego bohatera więc zapraszam do przeczytania (bohaterowie 2)  :* KOCHAM WAS MOCNO! <3
      

środa, 6 listopada 2013

Rozdział 16 Nie zostawiaj mnie!



Po jego słowach cała zdrętwiałam, moje serce zaczęło bić coraz szybciej. Po moich policzkach pojawiły się łzy. Odwróciłam głowę w stronę zawodników, którzy właśnie wystartowali. Ja nic nie mogłam zrobić. Czułam się bez silna tak jak w tedy 3 lata temu kiedy nie mogłam pomóc Amy. Ja nie mogę go stracić! Kolejnej osoby którą kocham!  Rzuciłam się na chłopaka mówiąc.
- Co ty mu zrobiłeś? Jeśli coś mu się stanie popamiętasz mnie!
Jerry odciągnął mnie od chłopak.
- Kim co się stał? Czemu tu jesteś?
- Gdzie jest meta?- krzyknęłam do chłopak
- Ale...
- Nie rozumiesz mnie gdzie jest meta?!
- Za dwoma zakrętami.
Zaczęłam biegnąć jak najszybciej mogłam. Łzy po moim policzku płynęły ciurkiem. Ja nie mogą go stracić! Nagle zobaczyła zbiorowisko ludzi nad jakąś przepaścią. Obawiałam się najgorszego. Kiedy podeszłam bliżej zobaczyłam że któryś z zawodników wpadł w przepaść. Wpadła w histerie jeszcze większą rozpacz. Opadłam na ziemię klęcząc.


- NIE JACK NIE ZOSTAWIAJ MNIE!!!!!!!!!!!!!!!!
Czuła straszny ból w sercu. Z każdą sekundą płakałam coraz mocniej. Nie mogłam uwierzyć że go straciłam! Że nie usłyszę jego głosu, nie poczuje jego bliskości i to że jestem kochana. Ja po prostu nie mogłam w to wszystko uwierzyć! Za kilka minut podniosłam się z ziemi i zaczęłam iść przed siebie. Tak strasznie mocno płakałam.  Jak mam żyć bez nie go? Nagłe usłyszałam czyjeś znajomy głos, który wołała moje imię. Natychmiast odwróciłam się do tyłu. Kiedy go zobaczyła  nogi mi się ugięły. Opadłam na ziemię.
- Kim już wszystko dobrze.- mówiąc to przytulił mnie
- Myślałam że to ty i że cię straciłam!- po tych słowach wybuchłam jeszcze większym płaczem
- Nic mi nie jest. Kim proszę cię nie płacz. Już jest wszystko dobrze. Jerry powiedział mi że tu jesteś.
Odepchnęłam od siebie chłopaka. Na tych miast wstałam z ziemi mówiąc.
- Co ty sobie myślałeś, że nie dowiem się o tym masz mię za idiotkę?!
- Kim posłuchaj mnie ja po prostu nie chciałem abyś się martwiła.
- To zobacz w jakim wstanie jestem! Na prawdę ci się udało!
- Kim proszę....
- Nie Jack wiesz co ja tam przeżywałam ja myślałam że to ty! Ja już raz straciłam najbliższą osobę w swoim życiu. Czułam się tak samo tak jak w tedy 3 lata temu. Znowu ta bezradność, bezsilność  że nic nie mogłam zrobić, ogromny ból w sercu!
W tym momencie chłopak do mnie poszedł i mnie przytulił.
- Ale ja nie potrawie być na ciebie zła. Bo zbyt mocno cię kocham.
- Kim ja już nigdy nie będę miał przed tobą tajemnicy!
- Obiecaj mi to.
- Już cię nigdy nie zawiodę! A teraz chodź odwiozę cię do domu.
Wsiadłam w  zraz z szatynem na motor i pojechaliśmy.
- No to co jesteśmy już.
- Tak. Chodź ze mną i tak nie będę mogła zasnąć przynajmniej porozmawiamy.
- Dobrze. A gdzie ty idziesz?
- No przez okno wchodzimy!
- Jasne. Pomóc ci?
- Nie dam sobie radę sama.
Weszliśmy do środka.
- Ciii wszyscy już śpią. Musimy się cicho zachowywać!
- Dobrze. Kim jak się tam znalazłaś?
- Dostałam liścik anonim. Pisało tam że mój chłopak ma tajemnice. Potem posłyszałam twoją rozmowę. Więc poszłam tam. Jack dlaczego to robisz to jest nie bezpieczne.
- Kocham to. Kiedy biorę udział w wyścigach czuje się taki wolny, zapominam o wszystkich problemach.
- Ale to jest niebezpieczne! Zobacz co się stało z tam tym  chłopakiem.
- Jeśli ktoś nie umie jeździć i nie zna trasy to tak, ale nie dla mnie. Tam ten chłopak był pod pływem alkoholu. Na szczęście nic mu się nie stało. Ma więcej szczęścia niż rozumu!
- Ja nie mogę zabronić ci się ścigać, ale obiecaj mi że będziesz w nich brał udział nie zbyt często.
- To mogę ci obiecać. Dlaczego myślałaś, że to ja?
- Bo zobaczyłam tłum ludzi wokół przepaści i myślałam że to ty.
Nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Kai jest nie obliczalny jeszcze coś na prawdę mu zrobi!
- Co miałaś na myśli  mówiąc że straciłaś już raz najważniejszą osobę w swoim życiu?
- Chodziło mi o Amy. Która umarła 3 lat temu prze ze mnie .
- Coś kojarzę. Wiem Nick mi o tym mówił w tedy jeszcze się przyjaźniliśmy. Z tego co wiem to nie była niczyja wina.
- Nie Jack to była moja wina! Gdybym jej w tedy pomogła, umiał pływać to on by teraz żyła!
- Nie Kim to był wypadek. Nie możesz się o to obwiniać!
Po tych słowach szatyn mnie przytulił.  Co sprawiło że czułam się bezpiecznie i kochana.

NASTĘPNY DZIEŃ SOBOTA

Jak zwykle wczesne popołudnie odrabiał lekcje bo potem jestem umówiona z Jackiem to nie będę miał czasu.  Nagle dostałam  sms.
- Hej Kim:)  Przepraszam, ale dzisiaj nie mogę się z tobą spotkać bo jestem chory i nie chce abyś się o de mnie zaraziła. W poniedziałek nie będzie mnie w szkole. Kocham Cię i za tobą tęsknie! <3
Zmartwiłam się tym że Jack jest chory, ale i tak go odwiedzę ja się choroby nie boje.

                                                                    ***

Szłam do Jack już była nie daleko. Nagle zobaczyłam jak  on przytula się z nie znajomą dziewczyną przed  jego domem!

Hej jak wam się podoba rozdział? Co zrobi Kim? Z kim przytulał się Jack? 

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 15 Nie boje się ciebie!



Myślałam że to Jack, ale kiedy odwróciłam się przodem zobaczyła twarz Kai.
- Nie dotykaj mnie!
- A co mi zrobisz maleńka? Widzę że już przeczytałaś mój liścik.
- Tak! Nie wieże ani jedno twoje słowo! A teraz puść mnie!
- Dobrze już puszczam. Czemu mi nie wierzysz?
- Bo jesteś potworem!
Chłopak zaczął się ze mnie śmiać.
- Jestem taki sam jak Jack tylko ja nie udaje że jestem dobry! Choć gdyś była moja to może też bym zaczął.
- Ja nigdy NIE będę twoja!
Zaczęłam iść w stronę drzwi jednak. Kai złapał mnie mocno za nadgarstek i przyciągnął do ściany uniemożliwiając  ruch.
- Gdy byś ty tylko wiedziała.
- O czym?
- Kiedyś się o tym dowiesz. A co do liściku mówię ci prawdę. Przyjdź dzisiaj na obrzeża  Seaford  o 23:00 to sama zobaczysz!
- Nie mam zamiaru tam przychodzić bo ci nie wierze! Ufam Jackowi! A teraz mnie puść!
- Jeśli jeszcze raz zabronisz Jackowi się ze mną zadawać lub powiesz o dzisiejszej rozmowie to gorzko tego pożałujesz słyszysz!!!
- Nie boje się ciebie!
- To lepiej zacznij!
Chłopak uderzył mną o ścianę. Poczuła wieki ból i straciłam przytomność.

                                                                  ****

Obudziłam się w jakimś pokoju. Zaraz to pokój Jacka.
- Kim słyszysz mnie?
- Tak. Co ja tu robię?
- Zemdlałaś w szkole. Kai się znalazł i mnie zawołał. Potem cię zawiozłem do swojego domu. Jak się czujesz?
- Lepiej tylko głowa mnie boli. Masz jakieś tabletki od bólu głowy?
- Tak tylko muszę iść na dół. Zostaniesz chwile sama?
- Dobrze.
Chłopak wstał z krzesła dał mi buziaka w policzek i zeszedł na dół. Jakich głupot Kai mu na opowiadał! On jest  zdolny do wszystkiego! Nie mogę powiedzieć Jackowi co się stało na prawdę w szkole choć bardzo bym chciała. Nie wierze Kaiowi, że Jack ma prze de mną jakąś tajemnice na pewno tak powiedział by mnie z nim skłócić.
- Już jestem. Proszę.
- Dziękuje.
Wzięłam od chłopaka tabletkę i popiłam wodą.
- To co dzisiaj chyba się nie spotykamy z Nickiem i Jerrym bo źle się czujesz.
- No dobrze, ale umówimy się z nimi jutro.
- Co tylko chcesz.
- A teraz się prześpij. Ja cały czas tu będę.
- Dobrze.- uśmiechnęłam się do chłopak
Jack odwzajemnił mój gest dał mi jeszcze buziaka w policzek. Zaraz zasnęłam.

JACK

Bardzo martwię się o Kim. Częste omdlenia są nie bezpieczne mogą oznaczać jakąś chorobę. Nagle zadzwonił do mnie telefon. Myślałem że obudził Kim jednak ta spała smacznie. Wyszyłem z pokoju aby odebrać telefon.

KIM

Obudził mnie telefon Jack jednak udałam że śpię i nie otwierałam oczu. Chłopak wyszedł z pokoju jednak nie zamoknął ze sobą drzwi i słyszałam jego słowa, które mnie zabolały.
- Na pewno będę dzisiaj o 23:00 nie odpuszczę tego.
Po tych słowach chłopak wzeszedł do pokoju.
- Już nie śpisz?
- Nie. Odwiedziesz mnie do domu?
- Jeszcze nie teraz! Zjemy obiad i obejrzymy jakiś film.
- Jasne. - uśmiechnęłam się do nie go jednak mój uśmiech był wymuszony
Zeszliśmy na dół  do kuchni.
- Marty nie ma?
- Nie pojechał do rodziny w odwiedziny jesteśmy sami w domu.
- A ty co robisz wieczorem?
- Nic będę oglądać telewizję i wcześnie położę się spać. A co?
- Nie nic ja dzisiaj też się wcześnie kładę spać. Idę do łazienki zaraz wracam.
Poszłam do łazienki. Nie mogłam w to uwierzyć że on mnie o kłamał. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. To tak strasznie mnie bolał to że mi nie ufa i nie chce powiedzieć prawdy. Za kilka minut wyszłam z łazienki. Poszłam do kuchni zachowywałam się normalnie po obiedzie oglądaliśmy film jednak nie mogłam się skopić bo cały czas myślałam nad tą sytuacją. Za 2 godziny Jack odwiózł mnie do domu.

TEN SAM DZIEŃ GODZINA 22:20

Chodziłam nie spokojnie po swoim pokoju. Nie wiedział czy mam tam iść. Nie wiedziałam czy ja w ogóle chce tam iść i dowiedzieć się prawdy. Ale prze ciesz nie mogę żyć w kłamstwie. Lepsza jest najgorsza prawda niż kłamstwo! Idę! Wyszłam przez okno. Jak Eric się do wie że nie ma mnie w domu to mnie zabije! Było już bardzo ciemno. Szłam przed siebie po drodze. Dookoła mnie był las. Bałam się iść nie nawiedzę chodzić po ciemku! Byłam co raz bliżej słyszałam jakieś niewyraźne krzyki ludzi. W końcu doszłam na miejsce. Była godzina 22: 56. Było mnóstwo ludzi, którzy coś krzyczeli. Domyśliłam się że tu są wyścigi motorów. Ale nie wiedziałam co ma z ty spólnego Jack. Nagle podszedł  do mnie Kai.
- Wiedziałem że przyjdziesz.
- Co ma spólnego z tym Jack?
- Bierze udział w nie legalnych wyścigach. Jest na prawdę świetny. Chodźmy bliżej.
- Po co?
- Aby zobaczyć śmierć twojego ukochanego, która nastąpi za kilka minut!

Hej jak wam się podobał rozdział? Co zrobi Kim? Czy coś stanie się Jackowi? Jak myślicie?
KOCHAM WAS MOCNO:*********




sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 14 Twój chłopak ma przed tobą tajemnice!



W tym momencie Jack wyciągnął rękę w stronę Nicka. Który odwzajemnił jego gest mówiąc.
- Masz racje Jack co było to było.
Po tych słowach przytulili się tak po męsku.
- A ja to co?
- Ty też choć Kim.- powiedział  Jack
Po kilku sekundach oderwaliśmy się od siebie wszyscy.
- No i od razu tak nie można było? Przez tą waszą kłótnie byliście skłóceni  2 lata.
- Kim masz rację.- powiedział Jack
- No. Wiecie co ja już muszę iść do domu.
- Ale czemu?- powiedziałam
- Mam dużo zadane. Spotkamy się jutro?
- No dobra jak chcesz. Jutro piątek więc mi pasuje a tobie Jack?
- Mi też.
- No to jutro się jeszcze zgadamy.  Dzięki za pyszny obiad i do zobaczenia.
- Pa
- Trzymaj się.
Po tych słowach Nick wyszedł.
- No to zostaliśmy sami.- powiedział Jack
- Zaraz zostaniesz sam. Bo ja też lecę za 20 minut mam autobus.
Chłopak mnie do siebie przyciągnął mówiąc.
- Ty moja kochana nigdzie nie idziesz! Potem cie odwiozę!
- Ale....
- Nie ma żadnego ale.
W tym momencie chłopak mnie pocałował.
- No dobra ale za godzinę mnie odwozisz!
- Dobrze.
- To co robimy?
- Może film obejrzymy?
- Mamy tylko godzinę!
- No to co robimy?
- Chcę obejrzeć twoje zdjęcia jak byłeś mały!
- O jak to to nie!
- Proszę!
- Nie ma mowy!
- No ta ja już idę! Pa!
- Kim proszę nie idź!
- Ja też cię proszę i co nic. To czemu mam spełnić twoją prośbę?
- Bo mnie kochasz?
- To mam zrozumieć że ty mnie nie kochasz?
- NIE! NIE!  Choć do mojego pokoju to pokaże ci te zdjęcia!
- Dobra.
Poszliśmy do pokoju szatyna. Który podał mi swój album. Zaczęłam go oglądać.
- Ojejku jaki byłeś uroczy i słodki!!!
- To teraz nie jestem?
- No nie aż tak. Ale coś ci pozostał!
- Ej!
- No co! Chyba się na mnie nie obraziłeś?
- Może.
Dałam buźka chłopakowi.
- Wszystko w porządku?
- To nie wystarczy!
Jack mnie mocno pocałował.
- No teraz to tak.- mówiąc to uśmiechnął się do mnie
- Dobra odwieś mnie!
- No dobrze.

                                                                               ***

Byłam w swoim pokoju. Nagle wzeszedł Eric.
- Kim gdzie ty byłaś prawie cały dzień?
- Jest dopiero 16:00. U Jacka!
- A kto to?
- Mój chłopak!
- To ty masz chłopaka?
- Tak mam! Ale to nie twoja sprawa!
- Jak nie moja?!
- Nie jesteś moim ojcem! Tylko wychowawcą!
- Kim ja tylko nie chcę abyś cierpiała!
- Nie będę wiem co robię! A teraz jak byś mógł to wyjdź z mojego pokoju!
- No dobrze już idę.
Jak ja go nie znoszę! O wszystko mnie wypytuje! Jest nie do zniesienia!

                                                                     ***
Byłam w szkolę. Tym razem sama przyszłam bo Jack zaspał i nie będzie go na pierwszej lekcji.
- Hej Jerry.
- Hej Kim.
- Spotykasz się dzisiaj z nami?
- Z kim?
- Ja, Jack, Nick.
- Zaraz Jack i Nick  w jednym  pomieszczeniu ?
- Tak.
- To nie wróży nic dobrego!
- Oni się wczoraj pogodzili!
 - CO?
- No wczoraj się pogodzili.
- Nie wieżę!
- To uwierz!
- No  dobra takim razie przyjdę i zobaczę to na własne oczy.
- Dobra to jeszcze się zgadamy. Ta teraz chodźmy na lekcje bo dzwonek!
Lekcje mijał dosyć szybko to było dosyć dziwne w piątek. W końcu zabrzmiał dzwonek, który mówił że czas do domu! Wyszłam z Jackiem i Jerrym ze szkoły rozmawialiśmy. Nagle przypomniało mi się że zostawiłam książkę z matematyki w szafce.
- Ja muszę iść do szkoły bo zapomniałam wziąć książki z matematyki.
- Iść z tobą Kim?
- Nie ja zaraz wracam. Zaczekajcie na mnie.
- OK.
Weszłam do szkoły. Nie było już nikogo. Byłam sama. Podeszłam do swojej szafki. Kiedy ją otworzyłam zobaczyłam jakąś kartę z napisem .
Twój chłopak ma przed tobą tajemnice! 
Nagle ktoś mnie objął. Myślałam że to Jack, ale kiedy odwróciłam się przodem zobaczyła twarz....  


Hej jak wam się podoba rozdział? Mam nadzieje, że nie zanudziłam was na śmierć. Jak myślicie czyją twarz zobaczyła Kim? Kto napisał tą kartkę? Czy to może być prawda że Jack ma tajemnicę? A jeśli tak to jaką?
  

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 13 Nigdy nie mów nigdy!



Nagle usłyszałem krzyk jakieś dziewczyny. Zacząłem biegnąć w tamtą stronę. Zobaczyłem tam Kim leżącą na ziemi.
- Co się stało? Pomogę ci wstać!
- Nie twoja sprawa! Dam sobie radę!
Dziewczyna chciała wstać jednak nie mogła. 
- Kim nie wygłupiaj się! Prze ciesz widzę że coś sobie zrobiłaś w nogę.
Po tych słowach wziąłem dziewczynę na ręce.
- Puszczaj mnie!
- Nie ma mowy! Kim to wszystko co mówiła Barbara to kłamstwo! Ja nic nie czuje do Katy! Ja po prostu nie wiedziałem o co chodzi! Dopiero kiedy wybiegłaś ze szkoły Barbara mi powiedziała nie wszystko, a potem Williams do mnie zadzwonił i powiedział jak Barbara cie okropnie potraktowała.
- Jej słowa mnie nie bolała! Już jestem przyzwyczajona do takiego traktowania! Zabolał mnie to że możesz mnie nie kochać!
- Kim uwierz mi ja  cię kocham!
- Wierzę!- po tych słowach dziewczyna dała mi buziaka w policzek i uroczo się do mnie uśmiechnęła
- To co się stał że krzyknęłaś i leżałaś na ziemi? 
- Jak szłam to się przewróciłam i zrobiłam sobie coś w nogę boli mnie. Gdzie mnie niesiesz?
- Uważaj bo następnym razem zrobisz sobie krzywdę! Niosę cię do siebie.
- Do domu?
- Tak.
- Nie Jack. Co twoi rodzice powiedzą na to że nie ma cię w szkole!
- Moich rodziców nie ma w domu. Jest tylko Marta.
- Kto to?
- Moja pomoc domowa. Ale dla mnie jest jak rodzina. Znam ja od dziecka jest jak by to powiedzieć moją najlepszą przyjaciółką wie o mnie wszystko.
- To fajnie że masz taką przyjaciółkę.
- O właśnie jesteśmy.
- Ty chyba żartujesz mieszkasz tu?
- Tak. Bardzo blisko Williamsa.

KIM

Nie wiedziałam że Jack mieszka w wili. Weszliśmy do środka. Dom był na prawdę śliczny,
- Jack postawisz mnie na ziemie?
- Nie bo boli cie noga!
- Jack co ty nie w szkole?- powiedziała pewna kobieta 
- Marta dzisiaj nie mogłem być w szkolę.
- Niech ci będzie, ale rodzice nie będą szczęśliwi.
- Jeśli to ich w ogóle zainteresuje. Marta poznaj Kim. Kim to jest Marta.
- Miło mi cie poznać Kim. Jesteś pierwszą dziewczyna jaką Jack sprowadził do domu.
- Wzajemnie.
- Coś ci się stało że Jack trzyma cię na rękach?
- Przewróciłam się i boli mnie noga, a on nie chce mnie postawić na ziemię.
- Bo ty jesteś moja królowa.
- Nie gadaj takich głupot.
- To nie jest głupota.- po tych słowach chłopak dał mi buziaka 
Zaniósł mnie do swojego pokoju i położył mnie na łóżku.
- Jack nie wygłupiaj się. Nie chce leżeć!
- Kim zobaczę tylko twoją stopę co z nią.
- No dobra jak musisz.
- Twoja kostka jest spuchnięta. Zaraz zrobię ci okład!
- Jack nie przesadzaj!
- Nie przesadzam! 
Po tych słowach  dałam mu zrobić ten okład. Leżałam z nim około godziny. Po tym chłopak ściągnął mi go.
- Poruszaj nogą.
- Naprawdę teraz mnie nie boli. Dzięki- po tych słowach pocałował chłopaka 
- No to co teraz robimy?
- Może coś zjemy?
- Dobra ale zarośmy Nicka.
- No i znowu on!
- Jack proszę cie pogódź się z nim proszę.
- Kim ja nigdy się z nim nie pogodzę!
- Nigdy nie mów nigdy!

                                                                       ***

Zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam ja dlatego że Jack mnie o to poprosił.
- Hej Nick.
- Hej Kim. Nie wiem co ja tu robię!
- Wszystko będzie dobrze!
Obiad minął  bardzo miło i śmiesznie. Była wręcz zdziwiona  bo Nick i Jack ze sobą rozmawiali jak by byli najlepszymi  przyjaciółmi.
- No widzicie jak miło czas na zleciał. Może pogodzicie się?
- Kim ma rację. To co było to było minęły już 2 lata. Czas w końcu zapomnieć. Przepraszam cie za wszystko.
W tym momencie Jack wyciągnął rękę w stronę Nicka...

Hej jak wam się podoba rozdział? Czy Nick zapomni w wszystkim i  poda rękę Jackowi ? Jak myślicie? Dziękuje wszystkim za komentarze :) KOCHAM WAS MOCNO! <3