- Kochanie masz guza mózgu- powiedziała zapłakana mama
- Ile zostało mi czasu?- powiedziałam spokojnie
- Z chemioterapią nawet rok.
- A bez?
- Kilka miesięcy.
Nagle do mamy zadzwonił telefon.
- Ja muszę jechać na policje bo Eric został zatrzymany.
- CO się stało?
- Nie wiem muszę po niego jechać. Tak strasznie nie chce się zostawić teraz samej. Tak strasznie cie przepraszam.
- Za co?
- Za to że cały czas była ważniejsza praca od was.
- Mamo wiem że musiałaś pracować aby nas utrzymać. Jedyną winę osobą jest tylko ojciec! On nas zostawił!
- Nie mów tak skarbie.- mama mnie w tym momencie przytuliła
- Ale taka jest prawda!
- Porozmawiamy o tym jak wrócę. Dobrze?
- Tak. Mamo?
- Słucham.
- Nie mów nikomu że jestem mocno chora!
- Ale...
- Nie nie ma żadnego ale powiem wszystkim kiedy będzie odpowiednia pora!
- Dobrze jak chcesz.
Po tych słowach mama wyszła, a ja zostałam sama w pokoju. Mój świat się zawalił! Za kilka miesięcy przestane istnieć. Nie będzie mnie już tu taj. Nie boje się śmierci, ale nie chce zostawić ty swojej rodziny! Ja ich kocham! Musze naprawić wszystkie błędy jakie popełniłam. Nie chce umrzeć ze świadomością, że kogoś skrzywdziłam swoim zachowaniem. Nagle usłyszałam te słowa.
- Hej kochanie.
- CO? ty tu robisz?
- Tak strasznie chciał bym cię przeprosić!
- Nigdy ci tego nie wybaczę! Przez ciebie mama nie poświęcała nam czas! Całe zło co nas spotkało to twoja wina!
- Prze ciesz jestem twoim ojcem!
- Ty nazywasz się OJCEM? Nie widziałam cie przez 10 lat. Nie dawałeś nam znaku życia, a teraz mam o tym wszystkim zapomnieć? Nie ma mowy ani ja ani moi bracia ci tego nie wybaczymy!!! Rozumiesz nigdy!
- Proszę.
- NIE! Zostaw mnie samą! Nie chce cię oglądać!
- Dobrze ale i tak się o ciebie martwię kocham cię!
Po tych słowach ojciec opuścił mój pokój, a ja zostałam sama. Rozpłakałam się jak on mógł ty przyjść! Sumienie go teraz ruszył jak umieram. Myśli, że mu wybaczę nigdy tego nie zrobię! Nagle do mojego pokoju weszli moi przyjaciel. Ja szybko wytarłam łzy. Nie chciałam aby widzieli, że płacze.
- Jak się czujesz?- zapytała mnie się Lin
- Lepiej. Widzę że już się znacie z Lin. Więc nie muszę wam jej przedstawiać.
- No jasne.- powiedział Milton
- A co ci się stał że zemdlałaś?- zapytała mnie zmartwiona Kim
- Too osłabienie organizmu.
- Ale na pewno teraz już wszystko dobrze?- zapytała mnie zmartwiona Sus
- Taak! Już wszystko dobrze!
Musiałam ich okłamać nie chcę aby ktoś wiedział o mojej chorobie! Z przyjaciółmi czułam się o wiele lepiej. Śmiałam się choć moje serce było bardzo smutne. Nie wiem czy to dlatego że umieram czy z powodu Jacka?
- Ej Sof słyszysz mnie?- zapytała mnie się Mery
- Już teraz tak?
- A o czym tak myślałaś o Alexe co?- zapytała mnie się Kim
- Tak o nim. Tęsknie za nim. Na szczęście jutro wraca do domu z uczelni to się spotkamy.
Nagle do Kim zadzwonił telefon. Dziewczyna wyszła z pokoju.
- No dobra Sof mi już idziemy bo późno się robi. Wracaj szybko do zdrowia pa.
- Dziękuje wam wszystkim na prawdę nie wiecie ile to wszystko dla mnie znaczy pa.
Moi przyjaciele poszli, a ja została sama jednak nie długo bo do mojego pokoju weszła Kim.
- Sof?
- Tak Kim?
- Zadzwonił do mnie Jack. Bardzo się o ciebie martwi. Poprosił mnie abym się ciebie zapytała czy może cię odwiedzić?
- Kim ja...
Cudo!! :)
OdpowiedzUsuńBiedna Sof :(
Ooooo szkoda mi Sof :(
OdpowiedzUsuńRozdział booski kochana :**
Kocham i czekam na nn :**
Cudowne to!
OdpowiedzUsuńAle szkoda mi Sof!
Ona nie może umrzeć!!
Czekam na nowy! :**
Wspaniały rozdział;)
OdpowiedzUsuńBiedna Sof... Ona nie może umrzeć :/
Już nmg doczekać się nn:**
Kocham i czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńBiedna Sof :(
Musisz ich pogodzić!! :)
Dziękuje wszystkim za komentarze <3
OdpowiedzUsuńWszystkiego dowiemy się w kolejnych rozdziałach :)